Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Syców: Marek Misiak hoduje gołębie dla adrenaliny

Dawid Samulski
Marek Misiak hoduje gołębie tak długo, jak tylko sięga pamięcią
Marek Misiak hoduje gołębie tak długo, jak tylko sięga pamięcią Dawid Samulski
- Ten na przykład ma na obrączce nr 80/54 - Marek Misiak wskazuje na jednego ze swoich stu gołębi, który usiadł właśnie na brzegu woliery. Wszystkie potrafi rozróżnić bez problemu

Zawsze powtarzam, że każdy z nas musi mieć jakąś pasję – uśmiecha się hodowca ze Świętego Marka, odpowiadając na pytanie, dlaczego zainteresował się właśnie gołębiami. I za chwilę dodaje: – Najważniejsze jest, by to, co się robi, robić najlepiej jak się potrafi. Bo nie chodzi o to, żeby złapać króliczka, tylko żeby go ciągle gonić.
I tak pan Marek goni już tego króliczka od dzieciństwa, bo, jak przyznaje, gołębie hoduje tak długo, jak tylko sięga pamięcią. Pasją zaraził go ojciec. Bakcyla połknął on i jego brat Ireneusz, który także należy do najbardziej utytułowanych hodowców gołębi w naszym regionie. Pan Marek bynajmniej nie ma ambicji, aby zaszczepić tę pasję swym dzieciom. „Nic na siłę” – wychodzi z założenia i głaszcze po głowie 11-letniego syna, który na razie w ogóle nie wykazuje zainteresowania gołębiami.
Ma tyle samo lat, co działka kupiona przez państwa Misiaków na Świętym Marku. Rzecz jasna, najpierw stanął na niej gołębnik, a dopiero później dom. O dziwo, dawniej, gdy pan Marek pracował poza miejscem zamieszkania, poświęcał swym ptakom więcej czasu, niż teraz, gdy głównie pracuje tuż za gołębnikiem. – Czasu ciągle brakuje – rozkłada ręce.
Największą adrenalinę dają mu loty, satysfakcję - punktowany powrót każdego ptaka, ale zna kolegów, dla których nie ma to znaczenia, których bardziej absorbuje wielogodzinne obserwowanie życia gołębi w klatkach czy wolierach. Niektórzy, szczególnie emeryci, właściwie tylko tym żyją.
Ile kosztuje miesięczne utrzymanie około 100 gołębi? Pan Marek wydaje na nie średnio 200 zł, ale tzw. zawodowcy nawet kilka razy więcej. Nie obraża się, ani nie protestuje, kiedy słyszy, jak ktoś nieświadomie powie „gołębiarz”, a nie „hodowca gołębi pocztowych”. Z reguły tylko poprawia i spokojnie tłumaczy, że w żargonie hodowców „gołębiarz” to polujący na nie jastrząb, kłusownik albo delikwent trzymający je wyłącznie dla mięsa.
Światowej klasy gołąb potrafi kosztować nawet tyle, ile dobry mercedes. I to nie tylko w kolebce hodowli, czyli na Zachodzie, ale także i w Polsce, gdzie od ptaków tych wymaga się znacznie więcej, ponieważ ich właściciele lotują je niemal na wszystkich dystansach.
– To prawda, tam jest większa specjalizacja, a nas wciąż jeszcze bardziej interesują wyniki. Należący do mnie najlepszy obecnie gołąb w Międzyborzu na 11 lotów 10 razy powrócił w punktowanej stawce 20 proc. ptaków. Jeżeli teraz nie poleci, to jego wyczyn zakończy się na 10 konkursach – tłumaczy Marek Misiak.
Aby poznać krótką historię lotów, w których obecnie biorą udział gołębie hodowcy ze Św. Marka, trzeba się cofnąć o trzy lata. Wówczas to sekcja sycowska podzieliła się nie dwie, należące do dwóch różnych oddziałów. Syców podlega dziś pod sycowsko-ostrzeszowski, a Międzybórz pod odolanowski. Druga z sekcji, kierowana przez Marka Misiaka, skupia około 30 hodowców, z których, oprócz niego, najbardziej wyróżniają się Jacek i Marek Smorawscy oraz Sławomir Ulkowski, będący na I miejscu do 10 lotu gołębi dorosłych.
Sezon lotowy zaczyna się z początkiem maja. Otwiera go 15 lotów ptaków dorosłych, a kończy 6 lotów młodych. Największym osiągnięciem sportowym jest zdobyć tytuł supermistrza sekcji, czyli okazać się najlepszym zarówno w kategorii gołębi dorosłych, jak i młodych. Dwa lata temu supermistrzem był Marek Misiak, a ostatnio Sławek Ulkowski. Gołębie latają co tydzień. Wkłada się je do klatek, te z kolei w ciężarówkę, która dociera do miejsca startu. Dystanse, czyli kategorie lotów, są różne. A - od 100 km do 350 km, B - od 350 km do 550 km, C - powyżej 500 km i M - maratony powyżej 700 km.
Warto jeszcze wiedzieć, że gołąb wyróżniający się w kategorii A nie ma z reguły szans w maratonie i odwrotnie, że inną sylwetkę ma tzw. sprinter, a inną długodystansowiec i że na dłuższe dystanse puszcza się najczęściej te powyżej 2 lat. W kole Międzybórz punktuje tylko 20 proc. ptaków z całej puli najlepszych. Nie wszystkie wracają. Część ginie z wyczerpania, część dostaje się w ręce kłusowników, a inne w szpony jastrzębi. – Ponieważ mieszkam prawie w lesie, mam problem z tymi drapieżnikami. Niedawno jastrząb chwycił jednego z moich gołębi, ale nie zdążył mu zadań śmiertelnego ciosu, bo w porę go odgoniłem – opowiada pan Marek.
Doskwierające nam ostatnio upały, także nie są sprzymierzeńcem gołębi, szczególnie tych sprinterów, które, stęsknione za spokojnym żywotem w domu, będą lecieć do końca aż do wyczerpania. I bez „tankowania”. Bywają tak zmęczone, że siadają w różnych miejscach i nie mają już sił się podnieść. Nierzadko giną pod kołami samochodów, gdyż lądują na błyszczącym asfalcie, który biorą za wodę. Różne są teorie, jakimi zmysłami kierują się podczas lotu. Jedne mówią, że węchem, inne, że polem magnetycznym, a nie takie znowu odosobnione, że wzrokiem. Stwierdzono na przykład, że gołąb potrafi zapamiętać bardzo wiele szczegółów na ziemi, a ten puszczany kilkakrotnie z tego samego miejsca ma niemal identyczną linię swojego lotu.
Średnia prędkość lotu to około 60 km/h. Z silnym wiatrem potrafi być dwa razy większa. 3 lipca leciały z oddalonej o 1050 km belgijskiej Ostendy. – Wypuszczono je o godz. 14, a już na drugi dzień o godz. 17 pojawiły się pojedyncze gołębie – pan Marek sięga po swoje zapiski, w których notuje najdrobniejsze szczegóły. Pokazuje kartę własności gołębia, objaśnia, jakie dane zawiera obrączka, tłumaczy też, na czym polega działanie elektronicznego zegara, który, za pomocą systemu nawigacji satelitarnej, rejestruje każdego meldującego się na miejscu gołębia.
Marek Misiak na każdy lot wkłada do klatki około 40 gołębi. Najbardziej boli go to, że zawsze musi mieć tę świadomość, iż każdego z nich widzi po raz ostatni.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sycow.naszemiasto.pl Nasze Miasto