Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gołębie wiedzą, gdzie jest ich dom i wracają do niego

Anna Polewiak
Michał Krawczyk ma swój golębnik w zacisznych ogródkach działkowych dzielnicy Zagórze
Michał Krawczyk ma swój golębnik w zacisznych ogródkach działkowych dzielnicy Zagórze Fot. Anna Polewiak
Sosnowiecki oddział Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych wraz z Dąbrową Górniczą, Zawierciem i Myszkowem należy do rejonu Dąbrowa Górnicza. Składa się obecnie z czterech sekcji. Zagłębiowscy hodowcy w pełni oddają się swojej pasji i poświęcają jej każdą wolną chwilę. Mają własny samochód do przewozu ptaków na zawody. Jako jedyni w Okręgu Śląsk Wschód.

Hodowcy gołębi pocztowych i sportowych żyją w wakacje będącym w pełni sezonem lotów. Rozpoczął się w maju. W ostatni weekend sosnowieccy hodowcy z zagórskich działek, trzymający na działkowych ogródkach gołębniki, czekali na przyloty swoich zawodników. Często towarzyszyły im rodziny. - Nie ma piękniejszego widoku jak moment, kiedy gołąb ląduje. Podchodzi do lądowania tak zgrabnie, że nie znajduję słów, by opisać to zjawisko. Jak przylatują gołębie, to tutaj na ogródkach wiele ludzi je obserwuje - przyznaje Maria Krawczyk, żona hodowcy.

Hodowcy swoich pupili rozpoznają jeszcze w locie, kiedy ptaki podlatują blisko gołębnika. - To prawda, potrafię rozpoznać każdego mojego gołębia wracającego z lotów, kiedy jeszcze jest w powietrzu - mówi hodowca Michał Krawczyk. A same gołębie ciągną do swojego domu. - Gołąb jest bardzo inteligentnym stworzeniem. Pomimo, że nieznana mu osoba weszła do gołębnika nie robi paniki, tylko zachowuje spokój - dodaje Michał Krawczyk.

Hodowcy z oddziału Sosnowiec Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych szykują się obecnie na sobotni lot z Nienburga Niemczech. Poprzedni z Cybinki w województwie lubuskim miał krótszy dystans. Liczył bowiem 375 kilometrów. Startujący w zawodach byli zadowoleni ze startu. Pierwsze grupy najszybszych lotników przylatywały już koło godziny dziesiątej. Gołębie wypuszczono w Cybince o piątej. Trudny okazał się początek sezonu i wielu hodowcom "dał w kość". Pogodowe niepokoje sprawiły, że hodowcy stracili dobrych zawodników. Oddział Sosnowiec ma w sumie zaplanowanych 14 lotów, w tym osiem krajowych, sześć zagranicznych. Z zagranicznych były już trzy, wszystkie z niemieckiego Magdeburga. Jeżeli chodzi o zawody krajowe, to gołębie latają z Oławy, Wrocławia czy Gorzowa. - Lotujemy przeważnie w kierunku zachodnim. Próbowaliśmy lotować w stronę wschodu, ale mieliśmy zbyt duże straty w zawodnikach - przyznał prezes ds. lotowych oddziału. Sosnowiecki oddział jako jedyny w Okręgu Śląsk Wschód posiada swój samochód do transportowania gołębi. - Nie musimy więc płacić przewoźnikowi - dodał Michał Krawczyk. Mann nie jest pierwszym pojazdem oddziału. Historią sosnowieckich samochodów służących do przewozu gołębi chętnie dzieli się Antoni Szczygieł, nestor oddziału.

- Pierwszą kabinę do przewozu gołąbków mieliśmy wespół z Mysłowicami. Oni jedną połowę, my drugą. Mysłowice nam spłaciły kabinę i kupiliśmy w tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym dziewiątym roku samochód do przewozu klatek. To był star 20. Po nim mieliśmy jeszcze stara 25. Teraz oddział posiada samochód mann - zaznaczył nestor oddziału.

Oddział Sosnowiec liczy sobie obecnie 93 hodowców. Nie wszyscy jednak biorą udział w zawodach. Do Cybinki gołębie wysłało 70 hodowców. Lotników było ponad 1500. Trenowanie dla wyników sportowych wiąże się przede wszystkim z dużymi kosztami, czyli utrzymywaniem co najmniej stu gołębi. - Trudno rywalizować o wysokie miejsca, jak się daje do lotów trzydzieści gołąbków. Kto chce się liczyć w zawodach, musi mieć minimum pięćdziesiąt sztuk - przyznaje najstarszy stażem hodowca oddziału. Koszty i ciężka praca związana z opieką nad gołębnikiem mogą powodować, że pomimo rodzinnych tandemów, w Sosnowcu brakuje następców w miejsce tych, którzy odchodzą. - Myślistwo jest obecnie chyba tańszym sportem niż hodowla gołębi sportowych. Z utrzymaniem hodowli wiążą się ogromne koszty. Chodzi o karmę, niezbędne dodatki i opiekę weterynaryjną. Gołębie muszą być obowiązkowo szczepione - zaznaczył Michał Krawczyk.

Hodowca nastawiony na wyniki w sporcie nie ma wakacji. Po zakończeniu zawodów dorosłych, rozpoczynają się w sierpniu loty gołębi młodych. Każdy gołębiarz ma swoją receptę sukcesu, czyli systemtyczny trening, dobry materiał genetyczny, właściwa opieka weterynaryjna. Hodowcy startujący w zawodach trenują gołębie codziennie rano i po południu.

Większość sosnowieckich hodowców trzyma gołębie na działkach. Średnie hodowle w Sosnowcu liczą 130 sztuk Niektórzy zaliczyli już w swojej karierze przypadki kradzieży. Najstarszemu hodowcy dziesięć lat temu opróżniono z lotników cały gołębnik, zostawiając kilka sztuk. Teraz modna jest kradzież obrączek elektronicznych. Łapacze wywodzący się z tzw. dzikich hodowców ściągają je złapanym gołębiom i sprzedają. Plagą gołębników są jastrzębie, których obecność każdy hodowca, mający gołębnik blisko zielonych terenów, musi znosić .

Oddział na przestrzeni lat podlegał przeobrażeniom. Okres gołębiarskiej działalności sięga lat międzywojennych. Kolebką gołębiarstwa pocztowego w mieście był Stary Sosnowiec. Tam działał oddział "Czarny Diament" skupiający hodowców z całego Zagłębia Dąbrowskiego. Wraz z II wojną światową nadeszły ciężkie czasy dla zagłębiowskich gołębiarzy. Nie wolno im było hodować pocztowych gołębi. - Za ich trzymanie można było trafić do obozu w Oświęcimiu. Opowiadano mi sytuacje, że po policyjnym donosie hodowca musiał sam pozabijać swoje gołębie, żeby uniknąć kary. Ale wyzwolenie przyniosło znowu zielone światło dla sportu lotowego - przyznaje Szczygieł. Ośrodkiem powojennego gołębiarstwa stała się Pogoń. Pierwszym prezesem w Sosnowcu był Mikołaj Ługowoj. Zawiązywały się oddziały skupiające swoich członków na mniejszym terenie, czyli Klimontów, Sielec, Niwka. Potem powstawały grupy lotowe. Sosnowiec miał grupę nr 26 i zbierał hodowców z całego Zagłębia. W latach 50. hodowcy z Dąbrowy Górniczej, Grodźca i Będzina przeszli do Dąbrowy i stworzyli swoją grupę.

Ruch gołębiarski ciągle podlega reorganizacji, za którą trudno nadążyć. Obecnie oddział w Sosnowcu liczy cztery sekcje, czyli Syberka-Piaski, Sielec,Zagórze oraz Pogoń. Działało ich więcej. Nie ma już sekcji Niwka, która wykruszyła się z braku ludzi.

- Sekcja musi liczyć co najmniej dziesięciu członków, żeby funkcjonowała. Niwka przeszła do Sielca - dodał prezes ds. lotowych.

Niektórzy sosnowieccy hodowcy wybrali oddział Dąbrowa Górnicza. - Kiedyś obowiązywał przepis przypisujący hodowcę do oddziału w tym mieście, w którym był zameldowany. W latach dziewięćdziesiątych sytuacja się zmieniła i hodowca mógł wybierać oddział, gdzie jest mu wygodniej. Ubiegłego roku ludzie z sekcji Górnik przeszli do Dąbrowy - mówi nestor oddziału Sosnowiec. W sosnowieckim oddziale też są ludzie z innych miast, czego przykładem jest sekcja Syberka i Piaski.

Na ziemiach polskich hodowlę rozpoczęli Ślązacy

Ludzie przez wieki nauczyli się wykorzystywać do swoich praktycznych celów rozmaite zdolności zwierząt, w tym także ptaków.

Na przykład kanarki kiedyś były wykorzystywane w kopalniach do wykrywania zagrożenia metanowego. Z kolei gołębie pocztowe wykazują niezwykłe umiejętności nawigacyjne w locie. Wywiezione daleko od domu potrafią do niego wrócić. Tę zdolność od zamierzchłych czasów wykorzystywali ludzie do przesyłania informacji, na przykład z frontów wojennych.

Gołębie były aż do II wojny światowej traktowane jako ważny instrument łączności. Władze wojskowe tworzyły nawet regulaminy dotyczące sposoby wykorzystywania gołębi. Tak było na przykład za czasów II Rzeczpospolitej, kiedy stosowne zasady wdrożyło Ministerstwo Spraw Wojskowych.

Podczas okupacji hodowla gołębi została zakazana, a złamanie przepisu groziło nawet karą śmierci.

Na obecnych ziemiach polskich hodowlę gołębi pocztowych zapoczątkowali Ślązacy. Pierwsze zrzeszenie hodowców powstało w 1905 roku w Zabrzu. Te zainteresowania wcześniej zresztą były już dość popularne wśród ludności niemieckiej. W II Rzeczpospolitej ogólnokrajowe Zjednoczenie Polskich Stowarzyszeń Hodowców Gołębi Pocztowych powołano w 1926 roku. Założono wtedy gazetę "Gołąb pocztowy", który po kilku latach zmienił nazwę na "Hodowca Gołębi Pocztowych". Ten tytuł, który jest wydawany do dzisiaj, miał na celu utrzymywanie kontaktów między hodowcami, wyminę informacji między nimi oraz prowadzenie działalności edukacyjnej. W międzywojniu ZPSH zorganizowało lotów narodowych, w tym m.in. z estońskiego Tallina, z Zachacia z Bukowiny w Rumunii.

Po II wojnie światowej hodowcy musieli odtwarzać swoje hodowle praktycznie od zera. Reaktywowano sekcje i oddziały zrzeszeń. Ogólnopolskie zjednoczenie, później przemianowane na Związek Hodowców Gołębi Pocztowych, powołano do życia 1 kwietnia 1946 r. w Krakowie, zaś główną siedzibą organizacji stał się Poznań. Trzy lata po wojnie w Katowicach odbyła się pierwsza ogólnopolska wystawa gołębi pocztowych. Siedzibą Polskiego Związku Hodowców Gołębi jest teraz Chorzów. SZEN

Korzystałem z informacji z opracowania historycznego Stanisława Gawora

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sosnowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto