Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zwierzyniec: Ma drugiego gołębia w Polsce

Rafał Kuś
Hodowca ze Zwierzyńca ma ponad 100 gołębi przygotowanych do lotów
Hodowca ze Zwierzyńca ma ponad 100 gołębi przygotowanych do lotów RK
Zaczął hodować ptaki w dzieciństwie.Od 2009 roku z sukcesami startuje w zawodach. W jego gołębnikach jest ponad 100 "lotników"

Ma drugiego gołębia w Polsce według specjalistycznego magazynu poświęconego hodowli gołębi. W Generalnym Mistrzostwie Polski jest na 155 miejscu wśród 46 tysięcy zrzeszonych hodowców. Jego gołąb zdobył w zeszłym roku 16 miejsce w mistrzostwie Polski Dobry Lot Open 2010. Hodowlą gołębi interesuje się od najmłodszych lat. Jednak dopiero od 2009 roku robi z myślą o startach w zawodach.
- Hoduję gołębie praktycznie od małego dziecka. Pamiętam, że pierwszego gołębia wygrałem na loterii. Hodowałem wtedy wyłącznie dla przyjemności. Miałem wtedy tylko 20 gołębi - wspomina Arkadiusz Strzelczyk, hodowca gołębi ze Zwierzyńca.
Hodowanie gołębi wymaga bardzo dużej cierpliwości, zaangażowania, pokory.
- Trzeba być człowiekiem myślącym, wyciągającym wnioski z tego, co się robi, bo inaczej nie zdobędzie się nic - mówi Arkadiusz Strzelczyk
Jak twierdzi, gołąb powinien mieć przede wszystkim bardzo dobre zdrowie, predyspozycje i orientację. Hodowca musi znać choroby, być dobrym obserwatorem, umieć utrzymać higienę. Gołąb pocztowy nie może chodzić samopas, bo ma wtedy kontakt z chorobami. Musi dostawać czystą wodę i zdrową karmę.
W 2005 roku jeden z gołębi Strzelczyka zabłąkał się na samą Gubałówkę do jednego z tamtejszych hodowców.
- Wtedy nie miałem czasu zajmować się hodowlą, więc większość swoich gołębi zostawiłem temu hodowcy. Potem nie udało mi się już ich odzyskać i w 2008 roku sprowadziłem gołębie od czołowych hodowców z Opola, Ameryki, Belgii i Niemiec - wylicza Strzelczyk.
W 2009 roku urodziły się z tej krzyżówki pierwsze gołębie. Ale pech chciał, że zachorowały i nie były w stanie osiągnąć dobrych wyników.
- Moje gołębie były wtedy w dwudziestce oddziału Praszka - mówi Arkadiusz Strzelczyk.
W 2010 roku jego gołębie uczestniczyły już we wszystkich lotach. Pokonywały dystanse do 100 km do kilku tysięcy kilometrów. Leciały m.in. z Belgii.
W zeszłym roku urodziło mu się ok. 100 gołębi, w tym 80 wzięło udział w lotach. Zajęły wtedy pierwsze miejsce w sekcji, drugie w okręgu i 41 w mistrzostwach Polski.
Gołębie Strzelczyka ma ją elektroniczne systemy.
- To nadajniki na nogach - wyjaśnia Strzelczyk. - Przy wlocie do gołębnika jest antena. Wystarczy, że gołąb dotknie antenę nogą i jego czas przylotu jest rejestrowany w zegarze.
Żeby gołębie dobrze przygotować do lotów, trzeba poświęcać im sporo swojego czasu. Hodowca ze Zwierzyńca wstaje już o godzinie 5 rano. Wypuszcza wtedy samczyki, które trenują 1,5 godziny. Po południu po godz. 15 wypuszcza do oblotu samice. Do klatek wracają po dwóch godzinach. Wieczorem wypuszcza jeszcze raz samczyki. Tak jest przez cały sezon, czyli od kwietnia do września. A jak przekonać gołębie do walki o najwyższe laury w lotach.
- Sposoby są różne. Zazwyczaj na około tydzień wywożę samczyki z dala od samiczek. Podobnie jak człowiek tęsknią za swoimi wybrankami. Motywuję też gołębie przez zazdrość. Na przykład wpuszczam do samiczki innego samczyka - opowiada Strzelczyk.
Przed sezonem lotowym gołębie muszą być odrobaczone i zaszczepione.
- Dzień przed włożeniem do lotu dostają aminokwasy, a wcześniej witaminę b kompleks. Dostają też czystą wodę. Po lotach karmi się je elektrolitami, a także karmą lekkostrawną - zdradza Strzelczyk, który przyznaje, że dotąd nikt nie zbadał do końca czym kierują się gołębie w trakcie lotu. - To wciąż niezbadana tajemnica. Mówi się, że gołąb kieruje się polem magnetycznym. Gdy po raz ostatni był w Polsce papież wtedy pogubiło się w locie dużo gołębi. A wszystko za sprawą ogromnej ilości nadajników. Gołębie gubią się też w niesprzyjających warunkach, np. podczas wyładowań atmosferycznych - wyjaśnia Strzelczyk.
Hodowca przypomina sobie przykrą sytuację, gdy jego gołąb wrócił do Zwierzyńca, ale z poobcinanymi lotkami od skrzydeł.
- Kilka lat temu mój gołąbek, który latał z Niemiec notorycznie siadał u kogoś w Pile. Na początku ta osoba nakarmiła mojego gołąbka i włożyła mu karteczkę za obrączkę. Napisała, że za wypuszczenie tego gołębia życzy sobie, żebym jej przysłał dwie pary gołębi młodych. Po raz kolejny gołąb wrócił z lotu od tej osoby, ale przyleciał już do mnie z poobcinanymi lotkami od skrzydeł. Nie nadawał się już do lotów - przyznaje Strzelczyk.
W Polsce od kilku lat lekarze specjaliści szczepią gołębie i badają je przeciw różnym chorobom.
Kolebką hodowli gołębi pocztowych jest Belgia, gdzie osiągają bardzo wysokie ceny. Najdroższy został sprzedany do Japonii za pół miliona dolarów.
Strzelczyk twierdzi, że ceny dobrych gołębi zaczynają się od tysiąca złotych. - Oczywiście można kupić gołębia za 100 złotych, ale na pewno nie będzie w stanie rywalizować z innymi. Ceny gołębi od znanych hodowców sięgają nawet 15 tys. złotych. Oprócz tego każdy gołab musi mieć elektroniczną obrączkę, która kosztuje 7 złotych. Często jest tak, że gdy gołąb zabłądzi w locie i siądzie u innej osoby, wraca, ale już bez obrączki - twierdzi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na klobuck.naszemiasto.pl Nasze Miasto