Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tani fachowiec potrzebny od zaraz

Jacek Klein
Brak wykwalifikowanych pracowników odczuwają szczególnie firmy branży budowlanej. 
Fot. Adam Warżawa
Brak wykwalifikowanych pracowników odczuwają szczególnie firmy branży budowlanej. Fot. Adam Warżawa
Wczoraj Główny Urząd Statystyczny ogłosił, że stopa bezrobocia w czerwcu wyniosła 16 proc. i spadła od maja o 0,5 proc. Czyżby ,jakieś reformy" odniosły skutek? Nie. W ciągu dwóch lat za pracą wyjechało ok.

Wczoraj Główny Urząd Statystyczny ogłosił, że stopa bezrobocia w czerwcu wyniosła 16 proc. i spadła od maja o 0,5 proc. Czyżby ,jakieś reformy" odniosły skutek? Nie. W ciągu dwóch lat za pracą wyjechało ok. 2 mln Polaków. Niestety, najczęściej wyjeżdżają fachowcy.

Nad tym jak zatrzymać niepokojący odpływ pracowników z Polski, myśleli eksperci z resortu pracy. I wymyślili. Trzeba dorzucić 37 zł do pensji minimalnej. 37 zł miesięcznie, nie dziennie. W Polsce "brakuje też dzieci". Wymyślono więc "becikowe" - 1000 zł. Za to Irlandia chwali się 1,6-proc. wzrostem populacji - najwyższym wśród krajów UE. Z powodu narodzin? Nie. Z powodu emigracji zarobkowej. Otóż od 2002 r. do Irlandii przybyło 318 tys. osób. Fala imigrantów zwabiona kwitnącą gospodarką Irlandii zwiększyła populację tego kraju do poziomu nienotowanego od 145 lat. Ponad 50 proc. nowo przybyłych stanowią... Polacy!
Bezrobocie w Polsce - choć spada - jest najwyższe w Unii. Wynosi 16 proc. Na Pomorzu jest jeszcze wyższe - 18 proc. W niektórych powiatach bez pracy jest co trzeci Pomorzanin. Wydawałoby się, że firmy nie powinny mieć problemu ze znalezieniem chętnych do pracy. Paradoksalnie jednak mają i to coraz większy. W ciągu dwóch lat za pracą wyjechało ok. 2 mln Polaków. Niestety, lepszych zarobków za granicą szukają specjaliści z wyższym wykształceniem, jak i fachowcy z wykształceniem zawodowym.
- Z naszych danych wynika, że przy 16-proc. bezrobociu 14 proc. polskich firm ma problem ze znalezieniem wykwalifikowanej kadry - twierdzi Andrzej Malinowski, prezydent Konfederacji Pracodawców Polskich. Jedną z przyczyn jest otwarcie europejskiego rynku pracy, który wchłania naszych wykwalifikowanych pracowników.
Zdaniem pracodawców, kolejną przyczyną problemów jest wykształcenie nieodpowiadające rynkowi pracy. Szkoły zawodowe i technika wypuszczają coraz mniej absolwentów.
- Młodzież garnie się do liceów. Potem idzie na studia, głównie humanistyczne - mówi Jan Klapkowski z Gdańskiego Związku Pracodawców. - Wydziały mechaniczne i elektryczne na politechnice świecą tymczasem pustkami. Mamy masę politologów i socjologów, dla których nie ma pracy.
Brak wykwalifikowanych pracowników odczuwają szczególnie firmy branży budowlanej. Potrzebni są: instalatorzy sanitarni i centralnego ogrzewania, glazurnicy, murarze, malarze - tapeciarze i dekarze. Budowlańcy w ostatnim czasie wolą pracować za granicą. Tam mogą zarobić kilka razy więcej. Szczególnie popularna jest Wielka Brytania i Irlandia. Krajowe i pomorskie firmy poszukują także pracowników posiadających inne zawody rzemieślnicze. Są to m. in. mechanicy pojazdowi, lakiernicy samochodowi, stolarze, krawcy, operatorzy maszyn sterowanych numerycznie, piekarze, cukiernicy i rzeźnicy.
- Kiedyś nie było problemu ze znalezieniem mechanika samochodowego - mówi pan Andrzej, właściciel warsztatu samochodowego. - Dzisiaj mam problem z utrzymaniem tych, których już zatrudniam. Kusi ich zagranica. Mechanicy oprócz tego, że potrafią naprawić samochód, mają też najczęściej prawo jazdy na auta dostawcze czy ciężarowe. Znalezienie pracy za granicą to dla nich nie problem. Mnie nie stać na płacenie im po 5 tys. złotych miesięcznie.
Opróżnić mogą się także komisariaty. Polscy policjanci są poszukiwani do pracy w krajach zachodniej Europy. Szkocja chce zatrudnić polskich stróżów prawa. Powodem są coraz większe trudności z zastąpieniem odchodzących na emerytury szkockich policjantów. Początkujący policjant zarabia tam w przeliczeniu ok. 9,5 tys. zł, pięć razy więcej niż w kraju. W Irlandii pracę znalazło już ok. 200 polskich mundurowych.
W sezonie można znaleźć pracę w turystyce, gastronomii czy hotelarstwie. W pubach, restauracjach czy hotelach... na Wyspach Brytyjskich, we Francji, Włoszech czy Hiszpanii czekają setki wolnych miejsc. W Londynie Polacy opanowali gastronomię. W Trójmieście i okolicznych miejscowościach wypoczynkowych brakuje tymczasem kucharzy i pomocy kucharskich.
- Jest z tym coraz większy problem - mówi Piotr Komorowski, właściciel pizzerii. - Na ogłoszenia w prasie praktycznie nikt nie odpowiada. Mogę je publikować przez kilka tygodni, bez rezultatu. Stawki za godzinę, jakie mogę zaoferować, nie są małe jak na polskie warunki. Nie ma co ukrywać jednak, że są zdecydowanie niższe niż za granicą. Wyjechali już chyba wszyscy. Niekiedy zmuszony jestem sam stanąć za stołem kuchennym i dodatkowo rozwozić pizzę.
Podobna sytuacja panuje w trójmiejskich stoczniach. Dotkliwie doskwiera im brak wykwalifikowanych pracowników. Muszą ściągać ich ze Wschodu, np. z Ukrainy.
- Mamy ostatnio w stoczni tyle zamówień na budowę statków, że brakuje rąk do pracy. Potrzebujemy ok. 800 robotników. Przyjmujemy każdego chętnego. Jeśli udałoby się ściągnąć np. z Ukrainy 100-150 osób chętnych do pracy, to skakalibyśmy do góry ze szczęścia - tłumaczy Bogdan Oleszek, dyrektor administracyjny Stoczni Gdańskiej.
Problemy z niedoborem pracowników w Stoczni Gdańskiej zaczęły się z chwilą wejścia Polski do Unii Europejskiej w maju 2004 r.
- Od tego czasu średnio w miesiącu zwalnia się z pracy 10 osób, które wyjeżdżają za granicę i tam zarabiają wielokrotnie więcej niż u nas - wyjaśniał Oleszek. - Odpływ pracowników łatamy jak możemy. Szkolimy już zatrudnionych jak i nowych przysyłanych z urzędu pracy.
Gdańska stocznia, aby wyrobić się z zamówieniami, zatrudniła pracowników aż w Korei Północnej.
- Sytuacja na razie nie jest zła, ale oby się nie pogorszyła. Z niepokojem śledzimy wszystkie informacje, że stocznie w Finlandii czy Norwegii potrzebują tysięcy spawaczy - dodaje Oleszek.
- Dziwne jest, że w Polsce jest 3 miliony bezrobotnych, a w czasie prac sezonowych nie ma kto pracować - powiedział ostatnio wicepremier, minister rolnictwa Andrzej Lepper. - Płace przy zbiorach nie są atrakcyjne (ok. 2-3 zł/godz.), ale ceny na owoce miękkie też nie są atrakcyjne - rolnik nie może płacić więcej niż uzyskuje ze sprzedaży owoców.
Wicepremier zaapelował i... resort pracy przygotował rozporządzenie, które będzie dopuszczało zatrudnianie cudzoziemców do prac sezonowych. Cudzoziemców, czyli jeszcze tańszą siłę roboczą do zbierania owoców w "nieatrakcyjnych" cenach.

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto