Wiele wskazuje na to, że zostali celowo wprowadzeni w błąd przez nierzetelnego pracownika banku.
- Sprawa wyglądała bardzo niewinnie - mówi jeden z uczniów PZS nr 1 w Kościerzynie. - Panie z banku na lekcji w szkole opowiadały m.in., jak funkcjonuje internetowa bankowość, jak zakłada się konta. Powiedziały, żebyśmy wypełnili dokumenty, co będzie potrzebne w części praktycznej naszej lekcji. Musieliśmy wpisać swoje dane. Szybko okazało się jednak, że staliśmy się właścicielami kont w tym banku, a także kart.
Już wkrótce uczniowie przekonali się, że wirtualna lekcja ma swoje konsekwencje w realnym życiu.
- Przedstawiciele banku dzwonili z interwencją, że trzeba uregulować zaległą opłatę za prowadzenie konta - mówi matka jednego z kościerskich uczniów. - Nie mogę zrozumieć, jak w ogóle mogło dojść do tej sytuacji, przecież żaden z uczniów nie zakładał konta na poważnie. Myślę, że bank wykorzystał sytuację. Może liczyli na to, że w ten sposób zyskają dodatkowych klientów.
Dyrekcja PZS nr 1 w Kościerzynie od razu podjęła interwencje, aby wyjaśnić sprawę.
- W listopadzie bank zgłosił się do nas z propozycją zorganizowania lekcji z informatyki na temat "Bezpieczeństwo w sieci w oparciu o bankowość elektroniczną" - mówi Zdzisława Wiśniewska, wicedyrektor PZS nr 1 w Kościerzynie. - Lekcję przeprowadzono dwuetapowo, czyli teoria i praktyka, we wszystkich czwartych klasach. Młodzież miała mieć założone konta techniczne do celów szkoleniowych oraz w późniejszym terminie otrzymać karty, które miały być nieaktywne i niepowiązane z żadnym kontem. Rodzice i młodzież zaniepokoili się faktem otrzymania kart i dlatego od razu wyjaśnialiśmy sprawę w banku. Zapewniono wówczas, że uczniowie nie będą ponosili żadnych opłat i nie mogą w żaden sposób skorzystać z kart.
Kościerska szkoła po raz pierwszy spotkała się z takim przypadkiem.
- Jako szkoła napisaliśmy również oficjalne pismo do banku w celu wyjaśnienia sprawy - dodaje Zdzisława Wiśniewska. - W naszej szkole staramy się zapewnić uczniom kontakt z różnymi pracodawcami i instytucjami. Nigdy wcześniej nie mieliśmy do czynienia z podobną sprawą.
Niemalże identycznie sprawa wyglądała w liceum im. Sobieskiego w Wejherowie.
- To było w grudniu, ze zwykłej sali lekcyjnej zaprowadzono nas do pracowni komputerowej, bo miała to być lekcja internetowej bankowości - opowiada uczeń trzeciej klasy wejherowskiego LO. - Podobne lekcje miały też inne trzecie klasy u nas. Przyszła kobieta i mężczyzna, którzy przedstawili się jako pracownicy banku. Tłumaczyli nam, jak takie internetowe konta działają, na co zwrócić szczególną uwagę w kwestiach bezpieczeństwa: by nie nosić przy sobie numeru PIN i karty itp. Brzmiało to rozsądnie. Potem bankowcy rozdali nam wnioski o utworzenie konta, kazali wypełnić. Niedługo potem przynieśli gotowe umowy o prowadzenie konta, które mieliśmy podpisać.
- Wtedy część naszej klasy się zbuntowała, powiedziała że nie będzie niczego dla banku podpisywać, bo podpis to podpis, niezależnie czy w celach edukacyjnych czy innych - opowiada dziewczyna z trzeciej klasy LO. - Ale bankowcy przekonywali, że to będzie potrzebne do dalszych ćwiczeń. Więc podpisałam. Tymczasem po kilku dniach najpierw zadzwoniła pani z banku, informując o otwarciu konta, a potem na mój adres domowy przyszła prawdziwa karta bankomatowa, za którą od stycznia miałam płacić 7 zł na miesiąc. W domu opowiedziałam wszystko rodzicom, mama poszła do szkoły wyjaśniać sprawę, a ja do banku likwidować konto. Co najciekawsze, konta miała utworzona nasza klasa, bez względu na to, czy tą umowę o prowadzenie konta ktoś podpisał, czy nie. Czujemy się wykorzystani i oszukani.
- Wyjaśniliśmy sprawę w banku, konta powinny być już zlikwidowane - tłumaczy Bożena Conradi, dyrektor ZSP nr 1 w Wejherowie. - Żaden z naszych uczniów nie musi ponosić jakichkolwiek opłat z tego tytułu. Otrzymaliśmy też od banku pisemne przeprosiny za zaistniałą sytuację.
Ostatecznie, bank zapowiedział, że do 27 stycznia wszystkie konta zostaną zamknięte.
- Jest nam bardzo przykro z powodu tej sytuacji i możemy tylko przeprosić za jej zaistnienie - mówi Joanna Majer-Skorupa, zastępca rzecznika prasowego ING Bank Śląski S.A. - Sprawa jest już zamknięta. Te konta miały być rachunkami technicznymi. Traktujemy sprawę jako incydent, który nie powinien mieć miejsca.
- Wyjaśniamy, jak do tego doszło, że zamiast kont technicznych uczniom utworzono ogólnodostępne, w dodatku płatne rachunki - dodaje Piotr Utrata, rzecznik ING. - Chciałbym też nadmienić, że oprócz zamknięcia kont likwidujemy też z naszej bazy danych wszelkie dane osobowe uczniów, ich nazwiska, daty urodzenia, adresy i telefony, bo w tej sytuacji nie powinniśmy ich posiadać, ani tym bardziej nimi dysponować.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?