Majowego terminu nie udało się dotrzymać, pomimo tego, że za kilkadziesiąt milionów złotych wydrukowano karty do głosowania. Tylko przedstawiciele opozycji pytają, kto powinien ponieść konsekwencje za wydanie lekką ręką, tak ogromnej kasy za druki, które teraz można oddać na makulaturę. Sam zainteresowany, minister aktywów państwowych z rozbrajającą szczerością stwierdził w jednym z wywiadów, że koszty za organizację wyborów ponosi budżet państwa. Zapomniał jednak dodać, że na państwową kasę składamy się my wszyscy, płacący różnego rodzaju daniny, z których jak się okazuje, politycy czerpią całymi garściami.
PO powinna zapłacić
Zdecydowanie dalej poszedł europoseł, a do niedawna wysoki urzędnik resortu sprawiedliwości, a także nauczyciel akademicki z tytułem naukowym doktora – Patryk Jaki. Ów polityk bez wahania znalazł winnych i wskazał palcem, dobrze, że nie środkowym, jak pewna posłanka Prawa i Sprawiedliwości, iż pierwsi w kolejce do zapłaty powinni się ustawić politycy Platformy Obywatelskiej. Zdaniem doktora Jakiego, wydrukowane już karty można by wykorzystać, gdyby nie zmiana na stanowisku kandydata PO w wyścigu do fotela prezydenckiego. Małgorzata Kidawa-Błońska, będąc jeszcze kandydatką, bardzo mocno się miotała między tym, czy wystartować w wyborach, czy je zbojkotować. Wszystko wskazuje na to, iż „pierwsze garnitury” w szeregach PO przecięły ten swoistego rodzaju węzeł gordyjski, z którym nie radziła sobie była marszałek Sejmu, i postawiły na sprawdzonego „konia”, czyli prezydenta miasta stołecznego – Rafała Trzaskowskiego. Na szczęście tym razem obyło się bez zagmatwanych tłumaczeń ze strony największej partii opozycyjnej. Dodam tylko, że nad wspomnianymi wyżej przetasowaniami ubolewał jedynie Robert Biedroń, ubiegający się o urząd prezydenta reprezentant lewicy.
Sondaże w górę
Okazuje się, że przedstawiciele najbardziej liberalnego i nowoczesnego ugrupowania politycznego w tym kraju, którzy na lewo i prawo rozpowiadali o tym, że oto w Polsce przyszedł właśnie czas na to, by kobieta zajęła fotel w Pałacu Prezydenckim, zmienili radykalnie front i wrócili do konserwatywnych wzorców, kojarzących się zdecydowanie bardziej z obozem Krzysztofa Bosaka. Taka volta przeprowadzona przez środowisko PO wcale mnie nie dziwi, wszak wielokrotnie przedstawiciele tej frakcji politycznej kierowali się maksymą Lecha Wałęsy – jestem za, a nawet przeciw. Niemniej, personalne przegrupowanie sił, spodobało się elektoratowi PO, ponieważ sondaże niczym statek kosmiczny wypuszczony z z przylądka Canaveral, poszybowały w górę, czym spowodowały dość duże zdenerwowanie w szeregach obozu Andrzeja Dudy, który to wygraną miał raczej w kieszeni.
Jeszcze raz Beata
Skoro przy elementach garderoby jesteśmy, to warto wspomnieć, że obóz Zjednoczonej Prawicy, aby ostatecznie zagwarantować sobie zwycięstwo w wyborczym wyścigu, ma zamiar sięgnąć po asa ukrytego w tradycyjnym rękawie. A jak mówi się w zakulisowych rozmowach, ma nim być Beata Szydło, „matka” sukcesu Andrzeja Dudy sprzed pięciu lat. Najlepsza premier w historii po 1989 roku, która została zastąpiona jeszcze lepszym prezesem Rady Ministrów – Mateuszem Morawieckim, ma na nowo zmobilizować drużynę wschodzącej gwiazdy rapu i powieść ją ku victorii. Jeśli ten cel zostanie osiągnięty, Beata Szydło po raz kolejny będzie mogła liczyć na wielkie laury, kwiaty, podziękowania, glorię oraz chwałę, jak w przypadku powrotu po słynnym głosowaniu 27:1. I z pewnością żadne krzyki i płacze jej nie przekonają, że białe jest białe, a czarne jest czarne….
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?