Felieton Macieja Wajera. Wielki Szaman Jarosław

A wszystko za sprawą nowej, świeckiej tradycji, którą wydaje się zaszczepić w polskim narodzie główny lokator siedziby zlokalizowanej na ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie. Cały naród nie powinien utyskiwać, denerwować, a przede wszystkim wściekać się na nowatorską koncepcję przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych, która zakiełkowała w tak wielkim umyśle, jakim charakteryzuje się Jarosław Kaczyński. Wręcz przeciwnie, powinien być dozgonnie wdzięczny za to, że dzięki prezesowi wszystkich prezesów, Poczta Polska wraz ze wszystkimi pracownikami zacznie odgrywać oskarową rolę w procesie wyborów prezydenckich. Wdzięczni powinniśmy być również za to, że dzięki liderowi Prawa i Sprawiedliwości sztuka epistolografii będzie przeżywać renesans. Aczkolwiek będzie to zupełnie nowe ujęcie sztuki pisania listów. Takie na miarę XXI wieku, wszak listy, które mają trafić do wielu milionów Polaków, będą miały wyjątkowy charakter.

Warto w tym miejscu przypomnieć, że list jest najprawdopodobniej tak stary, jak stare jest pismo. Pisanie listów było rozpowsze-chnione już w starożytnym Egipcie, Chinach, państwie Sumerów, a także w Imperium Rzymskim. Przypadek korespondencyjnych wyborów po raz kolejny potwierdza tezę, że historia lubi się powtarzać. Dlaczego? Dlatego, że jest wiele elementów wspólnych między czasami starożytnymi, a tym co ma się wydarzyć w kraju nad Wisłą. Otóż, po pierwsze, w starożytności, aby korespondencja trafiła do adresata, posłańco-wi musiała towarzyszyć eskorta, co nie było kwestią tanią, a było konieczne dlatego, że droga prowadziła przez niebezpieczne pustkowia. Dzisiaj, pracownicy Poczty Polskiej wprawdzie nie będą musieli poruszać się po pustkowiu, ale niebezpieczeństwo też istnieje, wszak w niejednej wsi i mieście mogą natrafić na szwadrony wrogo nastawionych zwolenników opozycji. Po drugie, w starożytnych czasach, korespondencja dotyczyła głównie interesów. W Polsce, w przypadku wyborów prezydenckich, doświadczamy tego samego, zważywszy na fakt, że w głosowaniu korespondencyjnym interes ma przede wszystkim Andrzej Duda, a właściwie jego pryncypał - Jarosław Kaczyński.

W XV wieku, w związku z wynalezieniem, a później rozpowszechnieniem druku, bardzo wzrosło zapotrzebowanie na przewóz korespondencji. Nic więc dziwnego, że powstało w tamtym czasie wiele prywatnych poczt. I tutaj dochodzimy do trzeciego podobieństwa między czasami dawny-mi, a współczesnymi. Obecnie, instytucja o nazwie Poczta Polska, nie jest urzędem państwowym, lecz prywatną pocztą partii rządzącej, któremu to z pominięciem przepisów RODO, można za pośrednictwem ministerstwa cyfryzacji przekazać dane o-bywateli. W ostatnich dniach eksperci wytknęli misternie utkanemu planowi Jarosława Kaczyńskiego poważne niedociągnięcie. Otóż, pakiety wyborcze mogą trafić do naszych skrzynek pocztowych jeszcze przed wejściem w życie ustawy o wyborach korespondencyjnych. A to oznacza, że karty wyborcze nie będą miały statusu oficjalnego dokumentu i mogą być traktowane niczym ulotki reklamowe.

Nie mam jednak wątpliwości, że jeśli tak się stanie, to prezes ma w rękawie jakiegoś asa, którym wytrąci wszelkie argumenty przeciwnikom raz na zawsze. A może być nim nowy-stary sposób korespondencji, wzorowany na Indianach z Ameryki Północnej, którzy do przekazywania wiadomości wykorzystywali zna-ki dymne z ognisk. A odczytać mógł je tylko ten, kto je rozumiał. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że w Polsce, informację o zwycięstwie Andrzeja Dudy jest w stanie rozkodować tylko jedna osoba. To Wielki Szaman Jarosław...