Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

„Generał z Kaszub” - niezwykły film o ks. Wryczy. Rozmowa z reżyserem Wiesławem Kwapiszem [ZDJĘCIA]

Joanna Surażyńska
Joanna Surażyńska
Z Wiesławem Henrykiem Kwapiszem, reżyserem i producentem filmowym z Gdańska, rozmawia Joanna Surażyńska

„Generał z Kaszub” to już Pana drugi film na temat ks. Józefa Wryczy. Wcześniej powstał dokument fabularny pt. „PS Rawycz”. Czy czuł Pan niedosyt po pierwszej produkcji?
Rzeczywiście to już drugi film, będący kontynuacją opowieści o życiu, służbie, dokonaniach niezwykłej osoby, jaką był ks. generał Józef Wrycza. To człowiek, który był obdarzany niezwykłym szacunkiem przez mieszkańców Kaszub i Pomorza. Ksiądz Józef cieszył się, i do dziś się cieszy, wielkim uznaniem. Można powiedzieć, że jest to w pewnym sensie ewenement, bo dziś już nie ma takich autorytetów i wzorców, a jeśli są, to za chwilę zostają wdeptane w błoto. Kiedy realizowaliśmy film „PS Rawycz”, to wielu świadków historii i rozmówców wypowiadało się o księdzu w sposób niezwykły. Było nam miło słuchać tych ludzi. Ich słowa wzbogacały naszą wiedzę o ks. Wryczy. Warto znać historię, bo kto jej nie zna, jest skazany na ponowne jej przeżycie. Jeśli chodzi o mnie, to jestem fascynatem historii pomorskiej i kaszubskiej. Rzeczywiście czułem wielki niedosyt, mimo że powstały dwa odcinki filmu „PS Rawycz”, gdzie zaczynaliśmy od czasów międzywojnia, potem poprzez okres wojny i czas powojenny do 1961 roku.

Jakim człowiekiem był ks. Józef Wrycza?
Często się zastanawialiśmy, co by powiedział ks. Józef gdyby żył - widząc film na swój temat. Myślę, że powiedziałby: „Ja nic wielkiego nie zrobiłem. Robiłem po prostu to, co czułem w sercu dla Polski i dla ludzi. Dla Polski, by była niepodległa.” Ksiądz generał był skromnym, zwykłym człowiekiem, jednym z nas, ale - nie szczędził czasu dla pracy i służby. Przede wszystkim zabiegał o drugiego człowieka, nie przechodził obojętnie, każdy był dla niego kimś ważnym. W parafii w Wielu, gdzie posługiwał, od godz. 1 do 3 w nocy leżał krzyżem przed ołtarzem, modlił się za tych, którzy oddali za niego życie. Cały czas o nich pamiętał. Tak dzień w dzień, przez cały rok. To bardzo wymowny symbol oddania Bogu, ale też pamięci o tych, którzy zginęli. Przypomnę, że trzykrotnie Niemcy wyznaczali potężne pieniądze za wydanie księdza i nikt tego nie zrobił. To ewenement, jaki miał olbrzymi autorytet. Dziś natomiast zamiast autorytetów mamy mowę nienawiści. Wszystko uchodzi na sucho. Przytoczę jeszcze jedną ze scen, kiedy to ksiądz miał wygłosić swój słynny manifest. Padał deszcz. Gen. Józef Haller widział, że ksiądz ma sporo notatek, próbował nakłonić ks. Wryczę, żeby już kończył. Ksiądz tymczasem powiedział - „Co napisałem, to powiem”. Miał do przekazania coś ważnego i nie zamierzał odpuścić.

Niedawno w Wielu odbyły się uroczystości pośmiertnego awansu ks. ppłk. Józefa Wryczy do stopnia generała brygady. Czy ten wątek zobaczymy na ekranie?
Ks. Józef Wrycza już dawno powinien zostać generałem. Mówi o tym prof. Andrzej Gąsiorowski z Uniwersytetu Gdańskiego, który pojawia się też w filmie. Gdy przywołuje 1961 rok i czas uroczystości pogrzebowych, gdzie księdza kilkunastotysięczny tłum żegna skandowaniem: „Niech żyje generał”. Nie było podobnej sytuacji w historii Polski. Ks. Wrycza tymczasem musiał czekać na to pół wieku. Tak Polska honoruje swoich bohaterów. Ludzie wynieśli go do stopnia generała już dawno temu - i to jest najważniejsze. Oczywiście w filmie nie mogło zabraknąć tak ważnych uroczystości w Wielu. Kręciliśmy zdjęcia w parafii wielewskiej, na ekranie będzie można zobaczyć ks. Jana Flisikowskiego, który przywoływał swoich poprzedników, m.in. ks. Józefa Wryczę, który dokończył budowę Kalwarii Wielewskiej. To właśnie ks. Jan przygotował wystąpienie do prezydenta RP o pośmiertny awans. Muszę wspomnieć o przedziwnej rzeczy, jaka nam się wówczas przytrafiła. Kiedy kręciliśmy zdjęcia fabularne w Wielu, towarzyszył nam niewymowny zapach kwiatów, który zwrócił uwagę całej ekipy. Do tej pory zastanawiamy się, skąd ten przepiękny zapach i to jest zagadka. Formalne uhonorowanie księdza to wielki wyraz szacunku także do osób, które żegnały Go na pogrzebie. Ks. Flisikowskiemu bardzo zależało na tym, aby tę sprawę dokończyć.

Poprzedni film „PS Rawycz” spotkał się z bardzo pozytywnym odbiorem.
Film „PS Rawycz” był pokazywany nie tylko w Polsce, ale też w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Miał być w Kanadzie dwa tygodnie, a był dwa miesiące, co nas bardzo cieszy. Tamtejsza Polonia z niezwykłym zainteresowaniem podchodzi do historii Polski, a to są historie mało znane. Uważam, że film ma czegoś uczyć. Niestety, dziś film musi być głównie o mordowaniu i strzelaniu. To smutne, bo choćby podświadomie wpajamy młodzieży, że mocny jest nie ten, kto czyni dobro, ale ten, kto pierwszy komuś przyłoży. To przerażające.

Gdzie były nagrywane sceny fabularne?
W Jastarni, Wdzydzach i Wielu. Nie mogło zabraknąć oczywiście uroczystości, jakie miały miejsce w Wielu, na które tak długo przyszło czekać mieszkańcom Kaszub. Na ekranie będzie można zobaczyć świadków historii. Nie chcę zdradzać szczegółów, ale będą to ciekawi ludzie z Jastarni. Chcielibyśmy, aby premiera odbyła się jak najszybciej, może na przełomie grudnia i stycznia, jeśli się uda.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na koscierzyna.naszemiasto.pl Nasze Miasto