Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

My tylko chcieliśmy mieć dziecko...

Magda Dittmer
Grzegorz Niezgoda codziennie odwiedza swoją żonę Katarzynę w kościerskim szpitalu. Fot. Andrzej Ciupka
Grzegorz Niezgoda codziennie odwiedza swoją żonę Katarzynę w kościerskim szpitalu. Fot. Andrzej Ciupka
Jeszcze kilka miesięcy temu Katarzyna Niezgoda z Jabłowa koło Starogardu Gdańskiego była piękną kobietą. Spodziewała się drugiego dziecka, tym razem córeczki.

Jeszcze kilka miesięcy temu Katarzyna Niezgoda z Jabłowa koło Starogardu Gdańskiego była piękną kobietą. Spodziewała się drugiego dziecka, tym razem córeczki. Natalka przyszła na świat, ale wszystko co spotkało Katarzynę po porodzie, okazało się tragiczne w skutkach dla całej rodziny.

Przeziębienie czy zakażenie
31-letnia kobieta już nigdy nie będzie mogła przytulić swoich dzieci.

- Kiedy 7 września ubiegłego roku urodziła się Natalia, byliśmy szczęśliwi, niestety, to szczęście trwało krótko - mówi Grzegorz Niezgoda. - To wszystko co przeżyła od tamtej pory moja żona, zmusiło mnie do powiadomienia prokuratora o popełnieniu przestępstwa w starogardzkim Szpitalu św. Jana. Mam powody sądzić, że podczas hospitalizacji żonę zakażono gronkowcem złocistym, paciorkowcem zieleniejącym i pałeczką ropy błękitnej. Od porodu Kasia była w domu jedynie w nocy z 13 na 14 września oraz 21 i 22 września, bo przez cały czas, z tymi przerwami, leżała w szpitalu. Wypisywano ją, by po krótkim czasie przyjąć na nowo. Lekarze leczyli ją na przeziębienie i nie zauważyli pewnie, że jest zakażona. Nie wykonano niezbędnych badań i kontrolnej morfologii, zanim wypuszczano ją, moim zdaniem, dwukrotnie za wcześnie, z oddziału ginekologicznego do domu. Żonie nie pomógł później nawet bardzo drogi antybiotyk, który kupił dla niej jej zakład pracy.

Byli szczęśliwi

Katarzyna i Grzegorz poznali się, kiedy ona miała 15 lat, a on 16. Po sześciu latach znajomości pobrali się, a po dwóch kolejnych urodził się im syn Dominik. Katarzyna miała dobrą pracę w laboratorium, była lubiana i szanowana, Grzegorz zajmował się handlem. Cały czas oszczędzali na budowę domu. W tym roku mieli się do niego wprowadzić. Zdecydowali się także na drugie dziecko. Byli szczęśliwi, kiedy okazało się, że to będzie dziewczynka.
Przez całą ciążę Katarzyna Niezgoda regularnie odwiedzała swojego lekarza ginekologa w prywatnym gabinecie. Ukończyła kurs w szkole rodzenia. Chciała mieć naturalny poród. Natalka musiała jednak przyjść na świat przez cesarskie cięcie.
- Po kilku dniach mogłem zabrać żonę i córeczkę do domu, mimo że Kasia czuła się bardzo osłabiona - mówi mąż 31-letniej kobiety. - W domu okazało się, że ma 40 stopni gorączki, bolała ją głowa. Jeszcze tego samego dnia, po południu zadzwoniliśmy na pogotowie, ale dyspozytorka po konsultacji z ginekologiem ze szpitala poinformowała nas, że dolegliwości nie mają związku z porodem, ale jest to objaw przeziębienia i na tym rozmowa skończyła się.

Wysypka od mydła

Następnego dnia Grzegorz Niezgoda zawiózł żonę do przychodni. Lekarz zapisał jej leki uwzględniające karmienie piersią. Mama noworodka czuła się jednak coraz gorzej. Jeszcze tego samego dnia, po południu, małżeństwo pojechało do prywatnego gabinetu lekarza, który opiekował się ciężarną. Ten natychmiast kazał zawieść matkę i dziecko do szpitala. Przyjęto je na oddział ginekologiczny.
- Żona skarżyła się na drętwienie palców, miała obrzęknięte nogi i wysypkę na ciele, bolała ją głowa - wspomina Grzegorz Niezgoda. - Jednak pani doktor powiedziała, że skoro w ciąży nie miała opuchniętych nóg, to teraz ma, a wysypka jest pewnie od mydła albo od wody. W karcie informacyjnej ze szpitala przeczytałem tylko o drętwieniu rąk, nie było tam nic o wysypce i obrzękach. Dowiedziałem się za to, że lekarze stwierdzili stan zapalny rany pooperacyjnej i wyciek z rany. Mam wyniki badań Kasi z 14 września. Nie jestem lekarzem, ale według mnie, już wtedy można było stwierdzić zakażenie.
Katarzyna Niezgoda leżała w szpitalu siedem dni. Została wypisana, bo lekarz stwierdził, że przyczyną złego stanu zdrowia było wyłącznie przeziębienie i osłabienie organizmu po porodzie.
Grzegorz Niezgoda już wcześniej podejrzewał, że żonie dolega nie tylko przeziębienie i osłabienie po porodzie, lecz coś znacznie poważniejszego. Kiedy jedna z koleżanek Kasi chciała ją odwiedzić w szpitalu, została wyproszona przez lekarkę.
- Powiedziała do niej, że ma wyjść, bo Kasia jest septyczna i nie wiadomo co z domu przyniosła - mówi Grzegorz. - Zabrałem jednak Kasię do domu, skoro lekarz tak zdecydował. Tłumaczyłem sobie zresztą, że gdyby to było coś poważnego, nie pozwolono by karmić jej piersią naszej Natalii.

Przeszła śmierć kliniczną

Kiedy 22 września, dzień po wypisaniu Katarzyny Niezgody ze szpitala, jej mąż wrócił do domu, kobieta leżała w łóżku, była nieprzytomna.
- Reanimowałem ją zanim przyjechała karetka, Kasia nie dawała żadnego znaku życia - wspomina Grzegorz Niezgoda. - Lekarz, który przyjechał, jeszcze 15 minut reanimował moją żonę, aż w końcu odzyskała tętno. Zabrali ją na oddział intensywnej terapii. Przeszła śmierć kliniczną, później jeszcze wiele razy była reanimowana. Stwierdzono u niej mikrozatorowość płucną, niewydolność krążeniową i oddechową. Mikrozatorowość powoduje infekcja. Dlatego pytano mnie, czy miałem z żoną stosunek zaraz po porodzie. Żałosne, prawda?
Kiedy Kasia zaczęła samodzielnie oddychać zdecydowano, że nie może być już dłużej na intensywnej terapii. Pojawiła się propozycja przeniesienia jej na oddział ginekologiczny, ale ordynator odmówił. Dyrektor obiecał mi, że żona będzie leczona w dobrych warunkach, ale w innym szpitalu. Kiedy dowiedziałem się, że załatwił miejsce na oddziale hospicyjnym w tczewskim szpitalu, nie zgodziłem się. Zacząłem starać się o miejsce w Kościerzynie. W szpitalu pytano mnie, kiedy zabiorę Kasię do Kościerzyny, bo jeśli się nie pospieszę, to trzeciej sepsy (stan ostrego ogólnego zakażenia ustroju wskutek obecności we krwi drobnoustrojów i wytworzonych przez nie toksyn - dop. red.) moja żona nie przeżyje. Po raz pierwszy oficjalnie usłyszałem o jakimkolwiek zakażeniu. Mało tego, o trzeciej sepsie! Na litość boską, w takim razie, kiedy była pierwsza sepsa?

Czy jest jeszcze nadzieja?

Po 132 dniach leczenia w Starogardzie Katarzyna Niezgoda została przewieziona na oddział neurologii w Szpitalu Specjalistycznym w Kościerzynie.
- Pacjentkę przyjęliśmy 31 stycznia, na prośbę jej męża, w celu próby rehabilitacji - mówi Joanna Olchawa, ordynator oddziału neurologii w Szpitalu Specjalistycznym w Kościerzynie. - Z karty informacyjnej leczenia szpitalnego w Szpitalu św. Jana w Starogardzie, dowiedzieliśmy się, że pacjentka przebywała tam od 22 września 2001 roku, gdzie trafiła po reanimacji krążeniowo-oddechowej. Pacjentka jest w stanie określanym przez nas jako wegetatywny, nie mówi, nie potrafi się porozumiewać z otoczeniem w żaden inny sposób. Ma niedowład czterech kończyn, przykurcze stóp i dłoni. Samodzielnie nie potrafi wykonać żadnych czynności. W naszym szpitalu założyliśmy pacjentce przetokę dojelitową celem odżywiania chorej. Jest rehabilitowana biernie, prowadzimy profilaktykę przeciwodleżynową. Stan neurologiczny chorej nie wskazuje, aby nastąpiła poprawa. Mąż pacjentki wyraził zgodę na umieszczenie jej na oddziale opiekuńczo-leczniczym w szpitalu w Człuchowie, gdzie zostanie przeniesiona jak tylko zwolni się miejsce.

Na dobre i na złe

Grzegorz Niezgoda codziennie jeździ do żony do Kościerzyny. Jest kłębkiem nerwów, zaczął palić papierosy. Z trudem powstrzymuje łzy. Kiedy 5-letni Dominik pyta, kiedy jego mamusia wróci do domu, nie potrafi odpowiedzieć chłopcu na pytanie. Boi się reakcji malca, gdyby zobaczył mamę w stanie, w jakim obecnie się znajduje. Straciła przecież większość zębów i piękne, długie włosy.
- Obcinałem je i płakałem, ale ślubowaliśmy sobie, że będziemy na dobre i na złe. Gdybym mógł, nie opuszczałbym jej nawet na chwilę - mówi zrozpaczony mąż. - Nigdy nie pogodzę się z tym, co się stało. Przecież położnica po porodzie wymaga specjalnej opieki. Dlaczego w trakcie drugiego pobytu żony w szpitalu nie postawiono słusznej diagnozy? Jak można było złe samopoczucie żony przypisywać wyłącznie przeziębieniu?
Natalka, którą opiekuje się ciocia, ma prawie pół roku. W ramionach mamy była zaledwie kilka godzin.
Nowy dom, do którego miała wprowadzić się rodzina, stoi pusty.
- Dlaczego tak się stało - zastanawia się Grzegorz. - My tylko chcieliśmy mieć dziecko...

Była leczona prawidłowo

Mirosław Ciechanowski
dyrektor Szpitala św. Jana w Starogardzie

- Z powodu skargi wniesionej przez Grzegorza Niezgodę, w celu wszechstronnego wyjaśnienia tej sprawy, przeprowadziłem postępowanie wyjaśniające. Oceniamy, że pacjentka, Katarzyna Niezgoda, była leczona prawidłowo, adekwatnie do swojego stanu i skarg, które zgłaszała. Zwróciliśmy się o konsultacje do specjalistów z Akademii Medycznej w Gdańsku, z zakresu mikrobiologii oraz anestezjologii. Wynik jednej z nich potwierdza, że pacjentka była leczona prawidłowo, wyniku drugiej jeszcze nie znam. Przekazujemy wyrazy współczucia w związku z sytuacją, która dotknęła pan Grzegorza Niezgodę. Mamy jednocześnie nadzieję, że nie wpłynie to na opinię o pracy całego szpitala.

Poproszę o wyjaśnienie

Wiesław Lica
wicestarosta starogardzki

- Poruszymy tę sprawę na zebraniu Rady Społecznej Szpitala św. Jana, której jestem przewodniczącym. Zamierzam poprosić dyrektora o szczegółowe jej wyjaśnienie.

Doktor wie lepiej

Adam Sandauer
Stowarzyszenie Pacjentów Primum Non Nocere w Warszawie

- Komentarzem do tej sprawy jest sama sytuacja, w jakiej
znalazła się rodzina państwa Niezgodów. Oni zapłacili największą cenę za takie, a nie inne podejście lekarzy. Po raz kolejny do głosu doszła koncepcja: pan doktor wie lepiej. Niezależnie od tego skąd pochodziły bakterie, które wykryto w organizmie pani Katarzyny Niezgody lekarze powinni natychmiast podjąć właściwe działania ratunkowe.

Ocenialiśmy bardzo dobrze

Aleksandra Trzaska
rzecznik prasowy Pomorskiej Regionalnej Kasy Chorych w Gdańsku

- Oddziały położniczy i ginekologiczny w starogardzkim szpitalu ocenialiśmy dotychczas bardzo dobrze. Ponieważ sprawą zajmuje się prokuratura, z podjęciem z naszej strony jakichkolwiek działań wstrzymamy się do zakończenia postępowania oraz do czasu przedstawiania wyników badań bakteriologicznych.

Kompleksowe kontrole

lek. med. Dorota Całus-Kania
rzecznik prasowy Pomorskiego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego w Gdańsku

- Na polecenie Głównego Inspektora Sanitarnego, w województwie pomorskim, podobnie jak w całym kraju, zostaną przeprowadzone przez powiatowych inspektorów sanitarnych kompleksowe kontrole szpitali pod kątem oceny prawidłowości procedur sanitarno-higienicznych w aspekcie zapobiegania zakażeniom szpitalnym. Niektóre placówki będą kontrolowane z udziałem przedstawicieli Pomorskiego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego w Gdańsku. Wyniki przeprowadzonych kontroli pozwolą dokonać globalnej oceny problemu zakażeń szpitalnych w naszym województwie.

Zbieramy dokumentację medyczną

podinsp. Kazimierz Kochanowski
rzecznik prasowy starogardzkiej Komendy Powiatowej Policji

- Prowadzimy postępowanie przygotowawcze. Jego wstępny etap skoncentrowany jest na kompletowaniu materiału dowodowego, dokumentacji medycznej ze wszystkich ośrodków medycznych, w których przebywała pokrzywdzona od czasu porodu do chwili obecnej.

Sprawę bada prokuratura

Pełnomocnik państwa Niezgodów złożył do Prokuratury Rejonowej w Starogardzie zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa wyczerpującego znamiona czynu opisanego w art. 156 paragraf 1 pkt. 2 kodeksu karnego, polegającego na spowodowaniu ciężkiej, nieuleczalnej i trwałej choroby, zagrażającej życiu Katarzyny Niezgody.
Janusz Struczyński, starogardzki prokurator rejonowy, poinformował nas, że wszczęto dochodzenia w tej sprawie.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na koscierzyna.naszemiasto.pl Nasze Miasto