Lisy dla wielu są prawdziwą zmorą. Nic dziwnego. Jest ich obecnie więcej niż jeszcze przed kilkoma laty.
- To niewiarygodne, że te zwierzęta podchodzą coraz bliżej domostw - mówi Mariola Chmielowska, mieszkanka powiatu. - Zaczęło mnie niepokoić to, że brakuje kurcząt. Najpierw zginął jeden, po kilku dniach kolejny, a po nim następne dwa. Zaczęliśmy bacznie obserwować teren. No i długo nie trzeba było czekać na efekt. Lis podszedł niemal do samego kurnika. Zaalarmowały nas psy.
Jak się okazuje, lisów rzeczywiście może być więcej i to przynajmniej z kilku powodów.
- Najprawdopodobniej dzieje się tak, ponieważ naturalne żerowiska tych zwierząt mogą się kurczyć - mówi Edward Kowalke, powiatowy lekarz weterynarii w Kościerzynie. - Od dłuższego już czasu zająca w terenie nie uświadczysz. Lisy muszą zadowolić się myszami, żabami. Czasami w grupie uda im się upolować jakąś małą sarnę, czy też żywią się potrąconą zwierzyną lub pozostałościami po patroszeniu zwierzyny dużej. Jeżeli brakuje im pożywienia, to zbliżają się coraz bardziej do siedlisk ludzkich.
Nie bez znaczenia są też szczepienia lisów przeciw wściekliźnie. Przed laty również ta choroba w naturalny sposób eliminowała zwierzęta.
- Szczepionki sprawiły, że w województwie pomorskim nie było żadnego przypadku wścieklizny - dodaje Edward Kowalke. - To spowodowało, że naturalna jednostka chorobowa, która była powodem upadku zwierząt, przestała im zagrażać. Tym samym pogłowie wzrosło i walczy o pożywienie.
Jedno jest pewne. Lisy, oprócz tego że czasem zapolują na kury, kaczki czy też gęsi, ludziom nie zagrażają.
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?