O planowanej budowie farmy wiatrowej na terenie gm. Liniewo głośno zrobiło się przed dwoma laty. Wówczas też mówiło się, że wiatraki mają powstać w okolicach Starego Wieca. Mieszkańcy tej wsi i okolicznych założyli Stowarzyszenie na rzecz Ochrony Środowiska Wietcisa.
Początkowo należało do niego 30 osób. Jak mówili wówczas członkowie stowarzyszenia, wiatraki to bomba ekologiczna i zrobią wszystko, by nie dopuścić do ich powstania. Rozpoczęli protesty, spotkania z posłami, uczestniczyli w przygotowaniu interpelacji, która trafiła m.in. do ministerstw zdrowia i ochrony środowiska.
Przed ubiegłorocznymi wyborami samorządowymi afera wiatrakowa wybuchła także w Orlu.
- Wójt zarzuca nam, że przeciwna budowie farmy wiatrowej jest garstka osób, która nie może pogodzić się z wynikiem wyborów - mówi Brygida Rekowska, mieszkanka Orla. - Tymczasem my dzięki wyborom w ogóle się dowiedzieliśmy, że taka inwestycja jest planowana w pobliżu naszych domów i działek. Wszystko było uzgadniane po cichu, by żaden z mieszkańców nie dowiedział się prawdy. A tymczasem ponad 180-metrowe wiatraki mają znajdować się o ok. 500 metrów od naszych posesji. Przyłączyliśmy się do stowarzyszenia Wietcisa i razem będziemy walczyć.
Mirosław Warczak, wójt gminy Liniewo, odpiera zarzuty mieszkańców. Jego zdaniem byli oni informowani o inwestycji w każdym momencie jej planowania.
- Warunkiem rozwoju naszej gminy są nowoczesne inwestycje, które rozwiną ruch turystyczny, wzmocnią naszą gospodarkę i finanse - dodaje wójt.
Zdaniem protestujących największe obawy budzi przygotowana ocena oddziaływania na środowisko budowy farmy wiatrowej.
- Z naszych informacji wynika, że działki pod wiatraki są objęte Dyrektywą Ptasią Unii Europejskiej - dodaje Brygida Rekowska. - A to by oznaczało, że ekspertyza narusza przepisy.
Protestujących mieszkańców zamierza poprzeć Kaszubsko-Pomorskie Forum Ekologiczne. - Chcemy się włączyć w tę sprawę - mówi Jan Zaborowski, przewodniczący forum. - Brak konsultacji społecznych w tak ważnej kwestii woła o pomstę do nieba. To niepokojące, więc chcemy pomóc mieszkańcom.
Z Hanną Dzikowską, regionalnym dyrektorem ochrony środowiska w Gdańsku, rozmawia E. Okoniewska
Czy istnieją przepisy, które mówią, jak daleko od zabudowy muszą być usytuowane wiatraki?
W naszych przepisach dotyczących ochrony środowiska takich wytycznych nie ma. To może wynikać z warunków technicznych. Trzeba jednak pamiętać, że zabudowa mieszkaniowa podlega ochronie własnej i pewne standardy muszą być zachowane. Dokumentacja musi zawierać analizę hałasową i analizę drgań. Należy zweryfikować, czy są ona znaczące dla mieszkańców.
W takim razie wiatraki mają negatywny wpływ na środowisko czy też nie?
Nie ma urządzenia, które nie oddziaływałoby na środowisko. Z jednej strony jest to inwestycja, która ogranicza emisję dwutlenku węgla do atmosfery, z drugiej jednak powoduje pewne drgania i emisję hałasu. Nie można powiedzieć, by wiatraki były panaceum na wszystko.
W tej sytuacji protesty mieszkańców są uzasadnione?
Mogą być uzasadnione, to wszystko jednak wymaga sprawdzenia, na ile wiatraki zbliżają się do zabudowy. One są ingerencją w krajobraz i już to może powodować dyskom-fort. Jednemu może to przeszkadzać, a komuś innemu nie.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?