W tej sprawie są dwie ofiary. Pierwsza to Katarzyna Nowak z powiatu kościerskiego, która musi spłacać niespełna dziesięciotysięczną pożyczkę. Druga to Spółdzielcza Kasa Oszczędnościowo-Kredytowa im. Franciszka Stefczyka w Gdyni, która za pośrednictwem swojego agenta udzieliła pożyczki oszustce, podającej się za Katarzynę. Póki co, winni tej sytuacji nie zostali ukarani.
Przyczyną dramatu Katarzyny jest dawna szefowa.
- Pracowałam u niej "na czarno" - wspomina. - Obiecywała, że mnie zatrudni legalnie i zbierała wszystkie dokumenty potrzebne do załatwienia formalności. Jak się okazało, korzystając z moich danych osobowych i fałszywego zaświadczenia o zatrudnieniu, wzięła na mnie dwie pożyczki na kwotę niespełna 10 tys. złotych.
Katarzyna utrzymuje siebie i czworo dzieci z zasiłku rodzinnego i renty rodzinnej. Do niedawna, do jej drzwi często pukał komornik. Kobieta w obawie przed więzieniem spłacała długi zaciągnięte przez oszustkę, znaną z podobnych wyłudzeń. SKOK natomiast wysyłał kolejne upomnienia, nie wiedząc o poczynaniach złodziejki.
- Wpłacałam na konto komornika 100 złotych miesięcznie - mówi Katarzyna. - To jedyna kwota, na którą mogłam sobie pozwolić.
Być może, sprawa z fikcyjną pożyczką do dzisiaj nie ujrzałaby światła dziennego, gdyby nie wezwania do zapłaty.
- Początkowo wyrzucałam je do śmieci, myśląc, że to jakaś pomyłka - mówi Katarzyna. - Aż do momentu, kiedy 30 kwietnia 2003 roku otrzymałam list polecony z wypowiedzeniem umowy i żądaniem natychmiastowej spłaty 4 tys. złotych. Nie wiedziałam, gdzie szukać pomocy. Wszędzie słyszałam jedno, że jest już za późno.
W czasie, kiedy szefowa Katarzyny zaciągnęła na nią pożyczki, kobieta nie miała żadnych dochodów i z pewnością nie otrzymałaby pieniędzy.
- Podobno nie był to pierwszy przypadek "zaradności" dawnej szefowej - mówi Katarzyna. - Dowiedziałam się, że znana jest z podobnych malwersacji. Niestety, do dziś nie wiadomo, gdzie przebywa oszustka. Ja, natomiast, bałam się więzienia, więc spłacałam nieswoje długi. Wreszcie trafiłam do kościerskiego oddziału "Dziennika Bałtyckiego" i sprawa nabrała tempa.
Dzięki interwencji "Dziennika" udało się zorganizować spotkanie z przedstawicielami SKOK-u, które przynajmniej częściowo zakończyło dramat Katarzyny Nowak. Zgodnie z zapewnieniami Arkadiusza Szmonia, kierownika regionalnego SKOK-u Stefczyka w Gdyni, cała procedura windykacyjna zostanie zawieszona do czasu wyjaśnienia sprawy.
- Gdyby trafiła ona do nas wcześniej, nie mielibyśmy dzisiaj takich problemów - mówi Arkadiusz Szmoń. - Zajmiemy się sprawdzeniem wszystkich informacji, a następnie skierujemy wniosek do organów ścigania o popełnieniu przestępstwa. Prawdopodobnie, podczas procedury weryfikacji dokumentów ktoś potwierdził nieprawdę. W tej chwili wszyscy jesteśmy pokrzywdzeni. Zrobimy wszystko, aby rzetelnie wyjaśnić sprawę, gdyż zależy nam na satysfakcji naszych klientów.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?