Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wkręcona w pożyczkę

Edyta Łosińska, Joanna Surażyńska
Rys. Bartłomiej Brosz
Rys. Bartłomiej Brosz
W tej sprawie są dwie ofiary. Pierwsza to Katarzyna Nowak z powiatu kościerskiego, która musi spłacać niespełna dziesięciotysięczną pożyczkę. Druga to Spółdzielcza Kasa Oszczędnościowo-Kredytowa im.

W tej sprawie są dwie ofiary. Pierwsza to Katarzyna Nowak z powiatu kościerskiego, która musi spłacać niespełna dziesięciotysięczną pożyczkę. Druga to Spółdzielcza Kasa Oszczędnościowo-Kredytowa im. Franciszka Stefczyka w Gdyni, która za pośrednictwem swojego agenta udzieliła pożyczki oszustce, podającej się za Katarzynę. Póki co, winni tej sytuacji nie zostali ukarani.
Przyczyną dramatu Katarzyny jest dawna szefowa.
- Pracowałam u niej "na czarno" - wspomina. - Obiecywała, że mnie zatrudni legalnie i zbierała wszystkie dokumenty potrzebne do załatwienia formalności. Jak się okazało, korzystając z moich danych osobowych i fałszywego zaświadczenia o zatrudnieniu, wzięła na mnie dwie pożyczki na kwotę niespełna 10 tys. złotych.

Katarzyna utrzymuje siebie i czworo dzieci z zasiłku rodzinnego i renty rodzinnej. Do niedawna, do jej drzwi często pukał komornik. Kobieta w obawie przed więzieniem spłacała długi zaciągnięte przez oszustkę, znaną z podobnych wyłudzeń. SKOK natomiast wysyłał kolejne upomnienia, nie wiedząc o poczynaniach złodziejki.
- Wpłacałam na konto komornika 100 złotych miesięcznie - mówi Katarzyna. - To jedyna kwota, na którą mogłam sobie pozwolić.
Być może, sprawa z fikcyjną pożyczką do dzisiaj nie ujrzałaby światła dziennego, gdyby nie wezwania do zapłaty.
- Początkowo wyrzucałam je do śmieci, myśląc, że to jakaś pomyłka - mówi Katarzyna. - Aż do momentu, kiedy 30 kwietnia 2003 roku otrzymałam list polecony z wypowiedzeniem umowy i żądaniem natychmiastowej spłaty 4 tys. złotych. Nie wiedziałam, gdzie szukać pomocy. Wszędzie słyszałam jedno, że jest już za późno.
W czasie, kiedy szefowa Katarzyny zaciągnęła na nią pożyczki, kobieta nie miała żadnych dochodów i z pewnością nie otrzymałaby pieniędzy.
- Podobno nie był to pierwszy przypadek "zaradności" dawnej szefowej - mówi Katarzyna. - Dowiedziałam się, że znana jest z podobnych malwersacji. Niestety, do dziś nie wiadomo, gdzie przebywa oszustka. Ja, natomiast, bałam się więzienia, więc spłacałam nieswoje długi. Wreszcie trafiłam do kościerskiego oddziału "Dziennika Bałtyckiego" i sprawa nabrała tempa.
Dzięki interwencji "Dziennika" udało się zorganizować spotkanie z przedstawicielami SKOK-u, które przynajmniej częściowo zakończyło dramat Katarzyny Nowak. Zgodnie z zapewnieniami Arkadiusza Szmonia, kierownika regionalnego SKOK-u Stefczyka w Gdyni, cała procedura windykacyjna zostanie zawieszona do czasu wyjaśnienia sprawy.
- Gdyby trafiła ona do nas wcześniej, nie mielibyśmy dzisiaj takich problemów - mówi Arkadiusz Szmoń. - Zajmiemy się sprawdzeniem wszystkich informacji, a następnie skierujemy wniosek do organów ścigania o popełnieniu przestępstwa. Prawdopodobnie, podczas procedury weryfikacji dokumentów ktoś potwierdził nieprawdę. W tej chwili wszyscy jesteśmy pokrzywdzeni. Zrobimy wszystko, aby rzetelnie wyjaśnić sprawę, gdyż zależy nam na satysfakcji naszych klientów.

  • Imię pokrzywdzonej kobiety zostało zmienione na prośbę pokrzywdzonej
  • emisja bez ograniczeń wiekowych
    Wideo

    Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

    Dołącz do nas na Facebooku!

    Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

    Polub nas na Facebooku!

    Kontakt z redakcją

    Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

    Napisz do nas!

    Polecane oferty

    Materiały promocyjne partnera
    Wróć na koscierzyna.naszemiasto.pl Nasze Miasto