Zaczęło się od rodzinnego albumu... Rozmowa z Radosławem Knuthem o jego pasji fotografowania [ZDJĘCIA]

Jak zaczęła się Pana przygoda z fotografowaniem?
Moja historia z fotografowaniem zaczęła się już bardzo dawno temu, właściwie odkąd pamiętam lubiłem robić zdjęcia, zaczęło się od rodzinnego albumu, potem relacje z imprez sportowych: biegi, piłka nożna, wyścigi rowerowe, ciężary, wszędzie tam, gdzie startowali moi bliscy. Interesuję się też motoryzacją, rywalizacją, wyścigami. Bardzo szybko fotografując off Road w Kościerzynie, zostałem klubowym fotografem w 4x4 Full-Gaz Kaszuby, w którym działam do dziś.

W jakiej fotografii się Pan specjalizuje?
Obecnie fotografia to moja pasja. Najlepiej czuję się w fotografii, którą wykonuję w klubie, czyli fotorelacje moto - sportowe, jak i również czuję się dobry w krajobrazach.

Z jakiego zdjęcia jest Pan najbardziej dumny?
Jestem dumny z wielu swoich zdjęć. Zdjęć z rajdu, jak i krajobrazów, czy nawet portretów. Każde zdjęcie, które wywoła gdzieś zachwyt, dyskusję czy prośbę o przesłanie dużego pliku w celu zrobienia sobie np. fototapety na ścianę (było kilka próśb), czy pochwały, uznania przez dobrego, znanego fotografa sprawia, że jestem dumny z tego zdjęcia.

Kto jest Pana mistrzem?
Dla mnie mistrzynią fotografii, do której poziomu chciałbym się zbliżyć, a może kiedyś zrównać, to fotografie Jolanty Bork. Uważam, że robi niesamowite zdjęcia. To od niej dostałem pierwsze lekcje, podstawy i wskazówki fotografii.

Jakie ma Pan marzenia?
Moim marzeniem jest zostać kiedyś bardzo dobrym fotografem, zająć się fotografią zawodowo, połączyć pracę z czymś, co bardzo lubię, co sprawia, że czuję się szczęśliwy.

Proszę powiedzieć, co to znaczy dla Pana dobre zdjęcie?
Dobre zdjęcie to takie, które wyróżnia się spośród innych zdjęć, takie które zatrzyma oko na tym jednym, by przyjrzeć mu się dokładnie, które zachwyci, pobudzi wyobraźnię, takie, do którego potem wracamy i znowu z zachwytem patrzymy na nie.