Zwycięzcą pierwszej rundy politycznych zmagań, których celem jest zdobycie Pałacu Prezydenckiego, został Andrzej Duda, na którego zagłosowało ponad 43 procent Polaków. Drugie miejsce na podium przypadło Rafałowi Trzaskowskiemu, który z bloków startowych ruszył kilka tygodni później aniżeli pozostali uczestnicy tego wyjątkowego wyścigu. Prezydenta Warszawy poparło nieco ponad 30 procent obywateli.
Marzenia o wielkiej polityce
Trzecią lokatę zajął natomiast Szymon Hołownia, któremu jak widać znudziło się brylowanie w świecie show-biznesu. Jak sam zapowiedział, zamierza budować ruch, który ma zmienić w niedalekiej przyszłości oblicze polskiej polityki. Osobiście uważam, że świat, w którym obracał się do niedawna, niewiele się różni od tego, do którego ma zamiar teraz wejść, wszak w krajowej polityce showmanów nie brakuje, więc Hołownia może się w niej znakomicie odnaleźć. Niewątpliwie powody do sporego zadowolenia ma Krzysztof Bosak, na którego swój głos oddało prawie 7 procent obywateli posiadających czynne prawo wyborcze. Już podczas wieczoru wyborczego ogłosił, że formacja, którą reprezentuje, jest obecnie trzecią siłą polityczną w Polsce. Dobry humor Krzysztofowi Bosakowi zmącił nieco jego polityczny druh, zaprawiony także w prezydenckich bojach – Janusz Korwin-Mikke, twierdząc, że gdyby jego młodszy kolega startował jako narodowiec, dostałby 1 procent poparcia. Jak widać, polityczni kombatanci w nietuzinkowy sposób potrafią składać gratulacje swym potencjalnym następcom.
Powody do depresji
Z prawdziwą traumą muszą się teraz zmierzyć dwaj inni uczestnicy wyborów, mianowicie Władysław Kosiniak-Kamysz oraz Robert Biedroń. Kandydat spod szyldu zielonej koniczyny, którego sondaże jeszcze kilka tygodni temu szybowały w górę niczym startujący Boeing 777X, najnowsze dziecko konstruktorów z Boeing Commercial Airplanes, a później pikowały w dół, niczym Junkersy z okresu II wojny światowej, jest chyba największym przegranym tych wyborów. Władysław Kosiniak-Kamysz, który przed wejściem do gry Rafała Trzaskowskiego miał realne szanse na wejście do drugiej tury, jeszcze przed pierwszą został praktycznie wyrzucony na aut. Mimo zaklinania rzeczywistości przez członków jego sztabu, liczących na wzrost poparcia, upragniony cud się nie zdarzył, a sam zainteresowany musiał przełknąć gorycz bolesnej porażki. Nie mógł też liczyć na słowa otuchy ze strony Pawła Kukiza, który z rozbrajającą szczerością przyznał: nawet ja sam na PSL bym nie zagłosował! Myślę, że podobne emocje towarzyszą Robertowi Biedroniowi, który uzyskał jeszcze gorszy wynik aniżeli szef ludowców. Gwiazda lewej strony sceny politycznej, niestety nie ma już takiego przyciągającego magnetyzmu, jak kilka lat temu, czemu najbardziej dobitny dowód dali mieszkańcy Słupska. Tylko niecałe 4 procent obywateli tego miasta zdecydowało się oddać głos na swojego niedawnego prezydenta. Roberta Biedronia w Słupsku wyprzedził nawet Krzysztof Bosak, co z pewnością należy uznać za dużą niespodziankę.
Mleko, miód i menelowe
Po tygodniu od pierwszej tury, przegrani z pewnością oddali się powyborczej analizie i refleksji, robiąc polityczny rachunek sumienia, gdy tymczasem Rafał Trzaskowski i Andrzej Duda ruszyli w Polskę obiecując wyborcom wszystko, co tylko się da. Pierwszy z nich zadeklarował, że spełni wszystkie obietnice z programu Szymona Hołowni, a drugi zapowiedział, że uczyni z Polski kraj miodem i mlekiem płynący. Jednak o zwycięstwie może zadecydować niewielka liczba głosów, więc zastanawiam się, który z kandydatów sięgnie do hasła Stanisława Żółtka i zaproponuje obywatelom „menelowe plus”….
Komary - co je wabi a co odstrasza?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?