Było tak roku 1997, kiedy to wybory parlamentarne wygrała Akcja Wyborcza Solidarność, a prezydentem był wówczas Aleksander Kwaśniewski. Gdy członkowie nowego gabinetu odbierali ministerialne nominacje z rąk prezydenta, słowa przysięgi kierowali w stronę lidera ówczesnej prawicy Mariana Krzaklewskiego, co nie umknęło uwadze mediów.
Poseł Kaczyński nieobecny
Kiedy w 2010 roku przysięgę składał Bronisław Komorowski, na sali zabrakło jego ówczesnego konkurenta do prezydenckiego fotela – Jarosława Kaczyńskiego, który tym samym potwierdził, że wizerunek łagodnego polityka zakopującego narastające podziały w społeczeństwie, jaki przyjął w czasie kampanii wyborczej, pękł niczym bańka mydlana, a jego wszystkie wypowiedzi na temat budowania wspólnoty, można porównać tylko do treści piosenki, którą śpiewali Alain Delon i Dalida – paroles, paroles, paroles, czyli słowa, słowa, słowa….
Krótkie spodenki
Nic więc dziwnego, że zaprzysiężenie Andrzeja Dudy stało się również okazją do zbojkotowania tego wydarzenia przez niektórych polityków, co z rozbrajającą szczerością skomentował poseł Zjednoczonej Prawicy Kamil Bortniczuk mówiąc, że ci, którzy robią z tego gest polityczny, najzwyczajniej w świecie wystawiają sobie świadectwo ludzi w krótkich spodenkach, którzy nie są w stanie zaakceptować wyroku demokracji. I tak jest od pięciu lat z polską opozycją, szczególnie z tą totalną. Poseł Bortniczuk, to polityk, który ma na swoim koncie wiele ciekawych spostrzeżeń, co stawia go w szeregu największych tuzów intelektu wśród przedstawicieli prawej sceny politycznej. Przykładem może być jego opinia na temat konwencji antyprzemocowej, o której mówił tak: Ja sobie ją przeczytałem. Tam już preambuła wskazuje, że to nie jest konwencja skierowana do systemów prawnych cywilizowanych krajów, jakim jest Polska. To konwencja dla dziczy. Naprawdę uważam, że ci wszyscy, którzy oddali swój głos na posła Bortniczuka, mogą być dumni z jego nietuzinkowej błyskotliwości i przenikliwości. Podobnie, jak mogą być dumni z europosłanki Beaty Mazurek, jej wyborcy.
Beata wszystko wymiata
Była rzecznik klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości niezwykłą lotność swojego umysłu zaprezentowała na twitterze serwując opinię na temat wybitnego polskiego aktora Janusza Gajosa. A napisała o nim tak: Wyraźnie widać, że PRL, "Czterej pancerni i pies" odcisnęły trwały ślad na mózgu Gajosa. Bardzo przekonująco zagrał rolę zdegenerowanego prokuratora w filmie "Układ". Pewnie, to tylko przypadek. A tak po ludzku, insynuacje prostaka.
Nadmienię, że nie bez powodu przytoczyłem wątek pana Gajosa. Wkontekście koronawirusa i nowych pomysłów rządu dotyczących noszenia maseczek np. w sklepach, przypomniała mi się jego niezapomniana rola kierownika sklepu w filmie „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz” Stanisława Barei, a w szczególności słynna gablota z wizerunkiem nieobsługiwanych klientów, którą ów kierownik stworzył.
Gabloty i krawaty konieczne
Przypomnę tylko, że minister zdrowia Łukasz Szumowski i Główny Inspektor Sanitarny, Jarosław Pinkas, w trosce o nasze dobre samopoczucie, a przede wszystkim zdrowie, zapowiadają, że wkrótce będą wprowadzone przepisy mówiące m.in. o tym, by klienci bez maseczek byli wypraszani ze sklepów. Dlatego też marzy mi się, by po ich wprowadzeniu, w każdym sklepie w Polsce pojawił się kierownik na miarę takiego, jakiego grał Janusz Gajos, a także wspomniana gablota ze zdjęciami niesfornych konsumentów oraz informacja z parafrazą cytatu z innego filmu Barei, która powinna brzmieć: klient w maseczce jest mniej awanturujący się...
Najlepsze atrakcje Krakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?