Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Twórców ludowych na Kaszubach, jak na lekarstwo. Są za to rękodzielnicy | ZDJĘCIA, WIDEO

Maria Sowisło
Maria Sowisło
Wideo
od 16 lat
Podczas Jarmarku Wdzydzkiego, twórców ludowych było jak na lekarstwo. Tylko wprawne oko dojrzało różnicę między rękodziełem, i tak pięknym, a prawdziwą sztuką, choćby haftowania. Jak podkreślali w rozmowie z nami twórcy ludowi, młodzi nie garną się do nauki. Zamiast tego, wolą wzrok na całe godziny „zawieszać” w telefonach.

Jarmark Wdzydzki to okazja dla twórców ludowych do zaprezentowania swoich dzieł, dorobku i przede wszystkim kunsztu. Aby dołączyć do ich grona, należy przejść weryfikację przeprowadzaną przez Stowarzyszenie Twórców Ludowych oraz Fundację Ochrony i Rozwoju Twórczości Ludowej. Pod uwagę brany jest dorobek kandydata, jego udział w konkursach, wystawach, konferencjach czy wykonane przez niego prace. Takich twórców ludowych jest jak na lekarstwo. Najbardziej widoczne to było podczas Jarmarku Wdzydzkiego pod Kościerzyną.

- W tym roku jest na jarmarku jest chyba więcej wystawiających z rękodziełem artystycznym niż twórców ludowych – zauważył Włodzimierz Ostoja-Lniski, twórca ludowy z Czerska, który maluje na szkle. - Mieliśmy niedawno konkurs w Brusach, no i średnia wieku tych nagrodzonych, to była gdzieś w przedziale wieku 55, 60. Nie ma młodych. W ogóle się nie garną. Kiedyś robiłem jeszcze pokazy muzealne czy lekcje, ale nie ma żadnego oddźwięku, żeby ktoś się zainteresował, żeby ktoś chciał kontynuować. Zresztą widzę to w rodzinie. Najbardziej się interesują, jak im powiem, że za obrazki kupuje się samochód za 100 tysięcy. Wtedy, to ooo, wtedy to coś musi być – przyznał ze smutkiem Ostoja-Lniski.

Podobnego zdania była starsza pani, na której stoisku królowała koronka dziergana szydełkiem. Obrusy, zazdroski, kapelusze, parasolki… Co tylko dusza zapragnie. Nawet na zamówienie.

- Nie jestem twórcą ludowym, ale sama mam problem żeby kogoś nauczyć, przekazać wiedzę. Kiedyś robiłam warsztaty dla niepełnosprawnych. Czasem ich teraz widuje na rynku w Kościerzynie i faktycznie, coś tam mają z tego szydełka. A tak? Reszta młodych siedzi w telefonach tylko – żali się starsza pani z Kościerzyny i przyznaje, że zarobku z tego szydełkowania nie ma wielkiego. - Wie pani, ile teraz nici kosztują? Na taką serwetę muszę wydać 150 zł, a ludzie się dziwią, że chcę ją sprzedać za 300 zł – zaznacza.

Choć twórców ludowych jest na Kaszubach, jak na lekarstwo, to budujące jest jednak to, że nie tylko rękodzieło artystyczne wraca do łask, ale też historyczne umiejętności, jak wyplatanie koszy z korzeni sosny, lepienie garnków, tkactwo, obróbka drewna czy kowalstwo artystyczne.

- My przecież z tego nie żyjemy. To jest tylko dodatek do tego, żeby się nie nudzić, żeby no… po prostu to jest pasja. Czy kolegi, bo lubi rzeźbić ptaszki, oglądać na żywo, ja mam zajęcie, odkuwam, ten metal się przekuwa i coś wychodzi innego. To jest pasja. Jestem na emeryturze i mam zajęcie – powiedział nam Jan Wasiak z Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Kutnowskiej, który z zawodu jest technikiem mechanikiem.

Trzeba jednak przyznać, że rękodzieło na Kaszubach, i nie tylko, jest na wysokim poziomie.

ZOBACZ TAKŻE
Jarmark Wdzydzki 2023. Stoisk było około 300, a odwiedzających tysiące | ZDJĘCIA, WIDEO

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na koscierzyna.naszemiasto.pl Nasze Miasto