Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zostawili wszystko na Ukrainie. Musieli uciekać z piekła. Na szczęście, znaleźli spokój w Garczynie ZDJĘCIA

Joanna Surażyńska
Joanna Surażyńska
Mieli godzinę, żeby się spakować. Siedzieli w piwnicy. Słyszeli wyjące syreny i wybuchy. 30 km dalej zbombardowano lotnisko wojskowe. Pociągiem dojechali do Lwowa, a dalej autobusami dotarli do Polski. 120 dzieci wraz z opiekunami przebywa obecnie w Powiatowym Centrum Młodzieży w Garczynie. Mają tu dobre warunki. Zdążyli uciec przed wojną...

Dzieci, które trafiły do Garczyna, są sierotami lub ich rodzice zostali pozbawieni praw rodzicielskich. Są jednak i takie, które trafiły do domu dziecka, bo ich opiekunowie musieli iść na wojnę. Dzieci mieszkały w kilku placówkach na Ukrainie w miejscowości Chmielnicki, w zachodniej części Ukrainy. Mieszka tam ok. 300 tysięcy osób.

- Dzieci dobrze się czują w Garczynie, zaaklimatyzowały się - powiedziała nam Valentina Karmalita, jedna z opiekunek, która przyjechała razem z dziećmi. - Najmłodsze ma 11 miesięcy, natomiast najstarsze prawie 18 lat. Ewakuowaliśmy się z naszej miejscowości. 30 kilometrów dalej już zrzucono bomby. Pracownicy domów dziecka wzięli też ze sobą swoje dzieci i uciekliśmy z Ukrainy razem z naszymi podopiecznymi. Wszystko zostawiliśmy, także rodziny. Nasi mężowie zostali na Ukrainie. Mamy z nimi kontakt. Dzwonimy do siebie po pięć, sześć razy dziennie. Nasze dzieci mogą porozmawiać ze swoimi ojcami. To bardzo ważne. Z tego, co wiem, to w naszej miejscowości obecnie często słychać syreny alarmowe i latają samoloty. Nie wiem, jak to się skończy, nie wiem, ile czasu tu zostaniemy, na pewno jednak zwyciężymy.

Mieszkańcy powiatu kościerskiego od razu ruszyli z pomocą i dostarczali do Garczyna wszystko, co tylko mogli, jedzenie, zabawki, ubrania... Jest tego mnóstwo. Wszystko zostało posegregowane. Przedsiębiorca z Dziemian przywiezie wyposażenie placu zabaw. Teraz najważniejsze jest utworzenie profesjonalnej kuchni. Obecnie do Garczyna dowożony jest catering, ale to rozwiązanie dobre tylko na chwilę.

- Mamy zielone światło od pracowników sanepidu, którzy pomogą nam też w formalnościach - mówi Wiesław Baryła, dyrektor PCM w Garczynie. - Posiłki powinny być zróżnicowane, dostosowane do wieku i potrzeb dzieci.

Trzeba przyznać, że podopieczni domów dziecka są przyzwyczajeni do innej kuchni. Ich codziennością były kasze, ryż, groch, puree ziemniaczane, ciemny chleb. Teraz otrzymują m.in. schabowe, karkówkę, dewolaje, maślane bułki itp. Dzieci jedzą inaczej, ich posiłki są lepsze według naszych standardów. Takie zmiany mogą jednak powodować różne dolegliwości gastryczne.

- Nasza stołówka wcześniej była dzierżawiona przez firmę zewnętrzną - mówi Wiesław Baryła. - Jednak dzierżawca rozwiązał umowę i zabrał sprzęt. Jednym słowem, stołówka jest przygotowana, ale kuchnia do zrobienia. Urządzenia, które są niezbędne w kuchni, to koszt ok. 140 tys. złotych. Potrzebne nam jest wszystko, od pieca konwekcyjno-parowego (ok. 40 tys. zł) po chochle. Dzięki darowiznom mamy już 38 tysięcy złotych. Chcielibyśmy do końca marca uruchomić już naszą kuchnię. Mamy świadomość, że ten pobyt nie będzie trwał krótko i należy przygotować się na wiele miesięcy pobytu w naszym ośrodku tych dzieci.

Potrzebny będzie również personel.

- Będziemy potrzebowali szefa kuchni ze znajomością kuchni ukraińskiej - mówi Wiesław Baryła. - Mamy dwa wolne pawilony. Chętnie przyjęlibyśmy do pracy w kuchni osoby z Ukrainy, które pomogłyby w zamian za zakwaterowanie i wyżywienie. Może zgłoszą się do nas chętni, którzy mają doświadczenie w gastronomii, najlepiej w żywieniu zbiorowym.

Od czwartku 15 pań z urzędu pracy będzie pomagać w Garczynie. Zajmą się m.in. praniem i sprzątaniem.

- Dzieci mają swoich opiekunów, jednak jest ich niewystarczająca liczba, dlatego, żeby ich odciążyć, zatrudniliśmy dodatkowe osoby do pomocy w codziennych czynnościach - mówi Wiesław Baryła. - Mamy również stałych wolontariuszy, którzy także pomagają.

Dzieci mają w Garczynie bardzo dobre warunki. Część będzie chodziła do kościerskich szkół, ale też zajęcia będą się odbywały na miejscu. Trzeba jednak dodać, że większość dzieci, które trafiły do PCM, nie jest jeszcze w wieku szkolnym.

Pomoc przerosła najśmielsze oczekiwania. Już w ubiegłym tygodniu trzeba było zamknąć bramę wjazdową do PCM, żeby zapobiec chaosowi. Obecnie porządku i spokoju dzieci pilnują żołnierze WOT.

- Ofiarność darczyńców i zainteresowanie pobytem dzieci było tak duże, że zmuszeni byliśmy podjąć takie właśnie kroki. Zależało nam, aby dzieci w spokoju mogły dochodzić do siebie po trudach podróży i wszystkich wrażeniach związanych ze zmianą miejsca zamieszkania.

Pytania dotyczące możliwości pomocy należy kierować na adres mailowy: [email protected]

Pieniądze można wpłacać na konto:
Stowarzyszenie Pomocy Dzieciom z Placówek Socjalizacyjnych w Kościerzynie
Bank Spółdzielczy w Kościerzynie
PL 95 8328 0007 2001 0010 0090 0003
z dopiskiem np. „ PCM Garczyn - kuchnia”

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na koscierzyna.naszemiasto.pl Nasze Miasto