Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na Kaszubach produkuje się wino wysokiej jakości. W Nowych Polaszkach powstała winnica Mitumi ZDJĘCIA

Edyta Łosińska-Okoniewska
Edyta Łosińska-Okoniewska
Polska ma tysiącletnie tradycje winiarskie, nie jest to jednak kraj szczególnie sprzyjający uprawie winorośli. Mimo to Aleksandra i Adam Czajowie postanowili zrealizować swoje marzenia i w Nowych Polaszkach założyli winnicę o nazwie Mitumi. Jak przyznają, im więcej wycierpi winorośl, tym lepsze daje wino. Na surowej kaszubskiej ziemi małym krzewom cierpień nie brakuje, więc nic dziwnego, że powstające tu wina charakteryzują się wysoką jakością.

W powiecie kościerskim powstają wysokojakościowe wina

Toskania czy Burgundia słyną z wina, okazuje się jednak, że w niczym nie ustępuje im Polska. Na Kaszubach, w niewielkiej winnicy Mitumi w Nowych Polaszkach w powiecie kościerskim powstają wyjątkowe wina wysokojakościowe. Tworzą je Adam i Aleksandra Czajowie. A wszystko, jak to zwykle bywa w przypadku biznesów nieoczywistych, zaczęło się od pasji.

- Zaraz po ślubie mąż wypłynął w morze i z czasem zaczął coraz częściej myśleć o produkcji wina, choć trzeba przyznać, że nie byliśmy żadnymi znawcami - wspomina Aleksandra Czaja. - To był dość długi proces, zanim na poważnie zajęliśmy się tym tematem.

Impulsem stał się artykuł o zmianach klimatycznych, który małżeństwo przeczytało w jednym z czasopism naukowych. Otóż autor twierdził, że w Polsce za 15-20 lat będzie druga Hiszpania. Aleksandra Czaja postanowiła sprezentować mężowi na urodziny szkolenie winiarskie w Podkarpackiej Akademii Wina w Jaśle. To właśnie tam Adam Czaja mógł zapoznać się z całym procesem tworzenia - od sadzonki po butelkę. Przez rok, co dwa tygodnie pokonywał 1600 kilometrów w dwie strony. Ale jak przyznaje, warto było.

- Zdobyta tam wiedza bardzo mi pomogła - wspomina Adam Czaja. - Dowiedziałem się jak produkować wino, jak się zająć winnicą i ją wyposażyć.

Choć Polska niewielu osobom kojarzy się z produkcją wina, to tradycje tworzenia tego trunku w naszym kraju są niezwykle bogate i liczą ponad 1000 lat. Niestety liczne zawirowania i mało sprzyjający klimat sprawiły, że zaprzestano nasadzeń.

W Polsce przybywa winnic

Co ciekawe, od jakiegoś czasu znów można zauważyć spore zainteresowanie tą branżą. Stało się tak m.in. za sprawą guru winiarstwa Romana Myśliwca, który w latach 80. założył Winnice Golesz w Jaśle. Przetestował mnóstwo odmian winorośli z całego świata i wybrał te, które najlepiej radzą sobie w surowym, polskim klimacie.

- Gdy w 2018 roku kończyłem szkolenie było nieco ponad 230 zarejestrowanych winnic, a na koniec października tego roku jest ich już 474 - mówi Adam Czaja. - Z czego 430 zgłosiło chęć produkcji wina w tym roku winiarskim 2022/2023. Zatem przyrost jest naprawdę duży.

Bakcyla złapał także Jakub, syn właścicieli winnicy Mitumi, który studiuje enologię, czyli naukę o winie na Zachodniopomorskim Uniwersytecie Technologicznym w Szczecinie. Ekspertów w tej branży zdecydowanie brakuje.

Aleksandra i Adam Czajowie w 2016 roku zaczęli od 650 krzewów. Teraz mają ich około tysiąca i chcą się rozwijać.

- Uprawiamy na Kaszubach odmiany hybrydowe. Są to oczywiście naturalne krzyżówki. Mają podwyższoną odporność na mrozy i choroby grzybowe - mówią właściciele winnicy. - Najbardziej znane w Polsce odmiany białe to: Solaris, Hibernal i Johanniter, Seyval Blanc oraz Jutrzenka stworzona przez Romana Myśliwca. Natomiast popularne odmiany czerwone, zwłaszcza dobrze radzące sobie na Kaszubach to: Leon Millot, Marechal Foch, czyli Marszałek Foch oraz Rondo i Regent.

Na Kaszubskiej ziemi powstają świetne wina różowe, produkowane z odmian czerwonych. To wina lekkie i świeże.

- W naszej winnicy robimy wina czerwone stosując metodę odkrwawiania. Gdy mamy zebrane winogrona czerwone i zmielone w młynku, to następnie odkrwawiamy, czyli zbieramy sam samociek, który wypływa z tej miazgi. Samociek nie ma jeszcze takiej mocnej barwy, więc jest idealny na wino różowe. Jest to najlepsza frakcja wina, bez wyciskania. Ta metoda pozwala zrobić wybitne wino różowe, wysokojakościowe.

Wszystko co dobre w winie

Właściciele jak najbardziej wydłużają proces maceracji, żeby uzyskać jak najwięcej prozdrowotnych elementów z wina czerwonego. Mowa o antyutleniaczach, polifenolach, garbnikach. Tymczasem w winach białych ważne jest zatrzymanie aromatów kwiatowych, bardzo rześkich, co możliwe jest tylko podczas powolnej, niskotemperaturowej fermentacji, trwającej nieraz ponad miesiąc.

Co ciekawe, jeden krzew to butelka wina. Właściciele kaszubskiej winnicy robią redukcję, aby na krzewie nie znajdowało się więcej niż 2-2,5 kg owoców. To zapewnia wysoką jakość wina.

- Mówi się powszechnie, że im więcej wycierpi winorośl, tym da lepsze wino - śmieje się Adam Czaja. - Nie ma już gorszych warunków niż Kaszuby. Winorośl cierpi tu naprawdę sporo.

To nie jest biznes, w którym można liczyć na szybki zysk. Właściciele dopiero w tym roku oficjalnie mogą sprzedawać swoje wino. Prowadzą też agroturystykę, łącząc obie branże.

Za butelkę wina trzeba zapłacić średnio od 40 do 100 zł, ale za to można liczyć na świetną jakość. Trzeba pamiętać, że to cena w hurtowniach i bezpośrednio u winiarzy. W hotelach, czy restauracjach może być zdecydowanie drożej.

- Cena wynika z małej skali produkcji, niezmechanizowanej i uciążliwości klimatu, w którym nie mamy tak łatwo jak południowa Europa - zauważa Adam Czaja. - W Polsce istnieją małe, kameralne winniczki, ale co za tym idzie - jakość produkowanego w nich wina jest znacznie wyższa. Wszystko robimy tu ręcznie - zbiór, segregację winogron, tworzenie wina. Wszystko co jest rzemieślnicze jest droższe. Duży procent naszego zysku zabiera opakowanie, etykieta, korek, akcyza, banderola, podatek VAT i dochodowy. Większość w cenie butelki to koszty. Jeżeli uda się winiarzowi sprzedać wino za 50 zł za butelkę, to tak naprawdę zostaje mu może z 18 zł.

Wina produkowane w Polsce w specjalistycznej europejskiej klasyfikacji zaliczane są do rejonu A, najtrudniejszego do uprawy winorośli. Poza naszym krajem znajdują się w nim również m.in. Szwecja i Dania. Ma to pewne przywileje, bo winiarze, póki co mogą się bez przeszkód rozwijać. Trzeba się tylko liczyć z jednym...

- To biznes, który nie posiada stopy zwrotu w jednym pokoleniu - przyznaje Adam Czaja. - Założenie winnicy wiąże się z ogromnymi kosztami i tak naprawdę wnukom może się zacząć opłacać to, co dziadek zasadził.

- To dość ryzykowne przedsięwzięcie, bo wystarczy, że w nieodpowiednim momencie przyjdą przymrozki, albo przylecą szpaki i zjedzą owoce i nie będzie wina w danym roku - dodaje Aleksandra Czaja.

Niewątpliwie jednak prowadzenie winnicy daje ogromną satysfakcję właścicielom, a także integruje rodzinę i znajomych, którzy z wielką radością biorą udział w winobraniu. To świetna okazja do spotkania.

- To takie małe święto w naszej rodzinie i wśród znajomych - podsumowują właściciele winnicy i agroturystyki Mitumi w Nowych Polaszkach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na koscierzyna.naszemiasto.pl Nasze Miasto