Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W sprawie Waldemara Bonkowskiego, byłego senatora, zeznawali świadkowie. Jest oskarżony o znęcanie się nad zwierzęciem [GALERIA]

Edyta Łosińska-Okoniewska, Joanna Surażyńska-Bączkowska
Były senator po raz drugi stanął przed sądem. Tym razem wysłuchano kilku świadków. Waldemarowi Bonkowskiemu grozi do 5 lat pozbawienia wolności.

W Kościerzynie odbyła się kolejna rozprawa z udziałem Waldemara Bonkowskiego, który zasiadł na ławie oskarżonych w sprawie o znęcanie się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem. Prokuratura zarzuca Bonkowskiemu, że 30 marca 2021 roku przywiązał swojego psa do haka samochodu, pies nie nadążał za pojazdem, czego skutkiem była jego śmierć.

Zdarzenie zarejestrował kamerką samochodową jeden z kierowców, a sprawą zajęła się policja. Podczas rozpoczęcia procesu Waldemar Bonkowski zdecydowanie odpierał zarzuty prokuratury. W wyjaśnieniach opowiedział ze szczegółami o tym, jak doszło do tragicznych wydarzeń. Były senator podkreślał, że w tym czasie borykał się z chorobą i bardzo źle się czuł. Nie miał siły ani możliwości, aby potężne zwierzę o wadze ok. 90 kilogramów wsadzić do samochodu. Jego zdaniem, nie było innej możliwości, jak na smyczy przywiązanej do haka doprowadzić psa na posesję.

Podczas drugiej rozprawy przed sądem w Kościerzynie przesłuchiwano świadków. Zeznawali m.in. lekarka weterynarii, która uczestniczyła razem z policją w interwencji na posesji Waldemara Bonkowskiego krótko po zdarzeniu.

- Zbadałam na miejscu psa Bonkowskiego, dokonaliśmy oględzin pomieszczeń, pies nie miał śladów znęcania, otarć czy zadrapań. Jego stan był dobry. Pies miał dobre warunki i dobry kontakt z właścicielem. Stwierdziłam, że nie jestem za odebraniem mu go, bo nie byłoby to dobre dla zwierzęcia - zeznawała lekarka weterynarii. - Psa wskazał oskarżony. Mówił, że to był pies, którego dotyczyło zajście.

Wiadomo już, że podczas pierwszej interwencji policja i lekarz weterynarii zbadali nie tego psa, który ostatecznie, mimo sprzeciwu specjalistki i tak trafił do schroniska. Tymczasem zwłoki zwierzęcia przywiązanego do auta przez byłego senatora, znajdowały się w innym miejscu.

Jak zeznawała lekarka weterynarii, nagranie zobaczyła dopiero po przeprowadzonej interwencji i można powiedzieć, że doszło na nim do znęcania się nad zwierzęciem. Zaznaczyła też, że film był złej jakości, jednak prędkość była za duża jak na możliwości psa.

Tymczasem kolejny świadek, który był na miejscu zdarzenia, inaczej zapamiętał tę kluczową kwestię. Jego zdaniem Bonkowski jechał powoli, a pies szedł, a nie biegł za samochodem.

- Wracałem z pracy i natknąłem się na mały korek. Podczas wyprzedzania samochodu zauważyłem pojazd, do którego przywiązany jest pies - zeznawał świadek. - Nie podobało mi się takie zachowanie, więc postanowiłem zawrócić. Po kolejnej nawrotce zauważyłem leżącego już psa i pana Bonkowskiego, który próbował go reanimować. Skrajem drogi szedł drugi pies.

Przed sądem zeznawał też jeden z policjantów, na którego skrzynkę mailową trafił link z nagraniem zdarzenia. Nie wiadomo, kto jest jego autorem, tymczasem policji przekazał go jeden z portali informacyjnych.

Podczas rozprawy odtworzono nagranie. Oskarżony ustosunkowywał się do niego. Podkreślał też, że co najwyżej może odpowiadać za nieumyślne spowodowanie śmierci psa, a nie znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem.

Wstępnie kolejna rozprawa odbędzie się w marcu.

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na koscierzyna.naszemiasto.pl Nasze Miasto